Idealna związek - przetrwa wszystko ?

Idealna związek - przetrwa wszystko ?

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 4 "W mroku dnia" IV



-Piotr! Zatrzymaj się tutaj!- powiedziała stanowczo Hana zbierając się wreszcie na odwagę, aby postawić się na jedną kartę.
-Ale czemu?- zapytał brunet nie wiedząc, o co chodzi kobiecie spoglądając na nią zdezorientowany.
-Po prostu zaufaj i się zatrzymaj.- nakazał.

            Mężczyzna nieco wahał się, ale ostatnie zawierzył się. Przejechał jeszcze kawałek dalej i zatrzymał się na miejscu parkingowym. Goldberg wysiadła bez słowa z samochodu. Gawryło bezwiednie uczynił to samo i już po chwili szli przed siebie. Zeszli powoli w dół w stronę rzeki. Wisła wieczorem była pięknie oświetlona przez dosięgające z ulicy latarnie. Warszawa nocą jest jednym z najpiękniejszy miast. Tak tajemnicza i intrygująca. Spacerowali brzegiem. W pewnym momencie chirurg chwycił ją za rękę. Ona w odpowiedzi wzmocniła jedynie uścisk.  Powietrze otrzeźwiło ich oboje. Dawno już nigdzie ot tak nie chodzili. Mieli teraz siebie. Byli z sobą blisko. Wytworzyła się wkoło nich jakaś magiczna, romantyczna atmosfera. Chłód przyjemnie pieścił ich skórę. Byli tutaj sami. Szli powoli nie martwiąc się niczym. Każde pogrążone we własnych myślach. W końcu Hana nabrała powietrza w płuca. „Teraz albo nigdy.”- pomyślała.

-Boję się o nas, Piotr.- wyznała.
-Czego się boisz?- zapytał szczerze zatroskany mężczyzna.
-My cały czas kłócimy się ze sobą. Nie rozumiemy. To wszystko mnie przerasta.
-Wiesz dobrze, że ze wszystkim poradzimy sobie razem. Pokonywaliśmy już niejedno.
-Ale teraz Piotr to nie jest taka błahostka. To nie jest taki zwykły kryzys.
-Hana, czy Ty sądzisz, że jestem taki głupi i nie wiem, że czegoś mi nie mówisz? Że cały czas coś Cię gryzie i nie umiesz sama sobie z tym poradzić?
-Boję się, że jeśli Ci powiem to nie zrozumiesz i Cię stracę.- powiedziała spuszczając głowę i hamując napływające do oczu łzy.
-Związek właśnie na tym polega.- odparł biorąc jej twarz w dłonie i zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy.- Ludzi są po to razem, aby się wspierać, żeby starać się zrozumieć. Jestem przy Tobie właśnie po to, aby Ci pomagać, doradzać, kiedy tego potrzebujesz. Tylko musisz mi ufać. Pomogę Ci w każdej nawet najtrudniejszej sprawie tylko musisz mi o wszystkim mówić. Nie możemy mieć przed sobą tajemnic. Żadnych.
-Mówiłam Ci już, że mamy inne wizje wspólnej przyszłości, a to jest sprawa zasadnicza.- wypaliła łamiącym się głosem.
-Hana tylko proszę Cię. Uspokój się i powiedz mi wszystko po kolei. To przecież dotyczy naszego wspólnego życia.
-Ja nie mogę mieć dzieci, Piotr.- powiedziała stanowczo.- Nie mogę i nie chcę.
-Ale jak to? Przecież mówiłaś, że wszystko w porządku. A jeszcze niedawno sama chciałaś, żebyśmy zostali rodzicami.- stwierdził zszokowany jej wyznaniem.
-Sam dobrze wiesz, że od tamtego czasu wydarzyło się wiele w naszym życiu. Myślałam, że to już za nami, ale to cały czas we mnie jakoś siedzi i już na zawsze pozostanie. Mogę o tym zapomnieć, ale skutki tego będą się za nami ciągnąć.

            Stanął na środku ścieżki jak wryty. Nie potrafił wydusić z siebie słowa.  Nie poznał jej. Ona tak bardzo się zmieniła w ciągu ostatniego roku. Faktycznie nie była już tą samą kobietą, która pojawiła się tutaj jakiś czas temu. Stała teraz przy nim taka pokiereszowana przez los i odarta z marzeń.  Dopiero teraz to dostrzegł. Mówiła zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy poznawali się.  Wyrwała mu dłoń i poszła przed siebie. Niewiele myśląc pobiegł za nią.

-Stój!- zawołał i gdy tylko się do niej zbliżył wziął ją w swoje ramiona i mocno przytulił.
Zaczęła łkać. Emocje wzięły nad nią górę. Do Piotra dotarło, co chwilę wcześniej próbowała mu przekazać.
-Jeśli naprawdę chcesz mieć dzieci to odejdź ode mnie. Zrozumiem to.- stwierdziła, gdy trochę się uspokoiła, ale dalej mocno się w niego wtulała.
-Nie zostawię Cię. Jesteś dla mnie najważniejsza. Ty i Tosia zawładnęłyście moim życiem i nic tego nie zmieni.- odparł gładząc jej blond włosy.- Powiesz mi coś jeszcze?
-Co mam Ci powiedzieć?- zapytała patrząc na niego zaszklonymi od łez oczyma.
-Wiem, że to dla Ciebie jest trudne. Co tam dokładnie się wydarzyło, Hana? Wiem, że to, co teraz się dzieje ma swoje źródło w tym porwaniu.
-Piotr mówiłam Ci, że ten facet mnie gwałcił.- odpowiedziała nabierając powietrza.- Robił to tak brutalnie. Z czasem zaczęłam sobie wyobrażać, że to Ty jesteś na jego miejscu.
-Ja? Myślisz, że mógłbym…
-Nie. Wiem, że byś mnie nie skrzywdził, ale po prostu myśl, że to z Tobą uprawiam seks pomagała mi nie czuć tak bardzo tego bólu. Później, kiedy trafiłam do szpitala to ubłagałam Darka, aby nikomu nic nie mówił. Chris i tak już nie żył, więc nie poniósł by za to kary, a ja nie chciałam widzieć tego współczucia.
-No, ale skąd pomysł, że nie chcesz mieć dzieci? Jaki tutaj związek między tym wszystkim?
-Otóż taki, że jakiś czas później, gdy byłam na badań u Michała to poszła też do Darka. Zaraz po tym, jak przywieziono mnie do Leśnej Góry po uwolnieniu, poprosiłam Wójcika o to, aby mnie zbadał. To wszystko było porozrywane w środku i bolało. Miałam nadzieję, że się zrośnie i wszystko będzie dobrze, ale właśnie, kiedy po czasie przyszłam do niego znowu to powiedział mi, że rany nie goją się prawidłowo. Jest jasne, że najpewniej nie będę mogła mieć dzieci, a nawet jeśli zdarzyłby się cud i zaszłabym w ciążę to mogłabym jej nie donosić albo dziecko urodziło by się bardzo chore. Tego po prostu bym nie chciała, bo nie przeżyłabym kolejnej straty.
-Ale jest jakaś szansa, że dziecko urodziłoby się zdrowe?
-Niewielka.
-Ale jest. Skoro jest szansa to może warto o to walczyć.
-Nie chcę mieć dziecka, bo boję się, że byłoby narażone na podobne przeżycia do naszych, a na to z natury rzeczy bezbronne dziecko nie zasługuje.
-Dlaczego zakładasz taki pesymistyczny scenariusz? Damy sobie radę. Nasze dziecko będzie zdrowe i szczęśliwe. Zobaczysz. Tylko musimy zaryzykować.
-Proszę Cię. Nie naciskaj na mnie tylko to zrozum.- odparła błagalnie.
-Dobrze. W takim razie temat dziecka jest między nami zamknięty.- powiedział przyciągając ją ponownie do siebie i czule całując.
Ulżyło jej. Stali tak dobrą chwilę delektując się pieszczotami. Każdy ich pocałunek był przepełniony miłością. W końcu kobiecie zrobiło się zimno.
-Wracamy do domu?- zapytał Gawryło wyczuwając drżenie partnerki.
-Tak.- odparła.

            Niespodziewanie lekarz wziął ją na ręce i w pośpiechu zaczął biec do samochodu. Odeszli spory kawałek i w połowie drogi złapał ich deszcz. Biegł tak ze swoją kobieta na rękach. Śmiali się jak para świeżo zakochanych  nastolatków.  Po chwili dopadli do drzwi samochodu.  Uśmiechy nie schodziły im z twarzy, mimo, iż byli przemoczeni do suchej nitki. Od domu dzieliło ich może 20 minut jazdy.  Dzisiaj jednak byli tam dużo szybciej. Ulewa rozszalała się na dobre. Do tego doszły grzmoty i błyskawice.  Pod domem szybko zaparkowali i pędem ruszyli do mieszkania. Nie zwalniając tempa pokonywali kolejne schody na klatce. Piotr otworzył drzwi. Było im zimno. Hana zaczęła już drżeć. Przekraczając próg mieszkania w jednej chwili nieco się ogrzali. Z ich ubrań kapały krople wody, które spływały powoli po ich ciałach. Nie miało to jednak najmniejszego znaczenia. Od momentu, w którym Gawryło zamknął za nimi drzwi patrzyli sobie w oczy. Obojgu świeciły się. Blondynka zaczęła powoli zdejmować z siebie mokre ciuchy. Podobnie postąpił Piotr. Stali naprzeciw siebie niemal nadzy. Pożądanie wzięło górę. Wpiła mu się w usta przyciskając mężczyznę do ściany.  Jego dłonie zawędrowały na jej jędrne pośladki.  Ona natomiast palcami gładziła jego tors i muskała ustami szyję.  Przymknęła oczy. Brunet  zaczął pieścić jej szyję, a jego ręce przemieściły się ku górze. Szybko pozbył się jej stanika.  W tej samej chwili obrócił ich tak, aby to ona stał do niej przodem.  Napierał na nią. Całował jej dekolt i językiem drażnił jej skórę. Z jej ust wydobywały się ciche pomruki przyjemności.  Uwielbiała to.  Następnie jednym ruchem zsunął pozostałą część jej garderoby z bioder.  Dziewczyna przyciągnęła go mocniej do siebie i uczyniła toż samo z jego bokserkami.  Podciągnął jej lewą nogę ku górze i wszedł w nią stanowczo.  Głośno jęknęli oboje. Poruszał miarowo biodrami. Z każdą chwilą rosło w nich podniecenie. Dochodzili do tej cienkiej granicy. Patrzyli sobie cały czas w oczy. Kochali się tak bardzo mocno. Kolejne dreszcze podniecenia wstrząsały ich ciałami. Było im tak gorąco, że zapomnieli już dawno o chłodzie, który czuli po wejściu do domu. Hana wbiła mu paznokcie w barki i odchyliła głowę w tył. On natomiast wsparł swoją na jej ramieniu. Chwilę później poczuła wypełniające jej wnętrze ciepło, które rozbijało jej wnętrze na miliony kawałków.  Zapomniała o wszelkim bólu. Opadli zmęczeni na podłogę. Piotr siedział oparty o ścianę i nie wypuszczał jej ze swoich ramion. Ciężko oddychali. Wyjątkowo długo trwało to zanim ich ciała wróciły do normy.  Pierwsza odzyskała siły blondynka. Wyswobodziła się z jego uścisku i położyła się na ziemi kładąc mu głowę na udach. Patrzała na jego twarz. Położył je dłoń na brzuchu, a drugą gładził jej aksamitne włosy. Chwyciła jego rękę i mocniej przycisnęła ją do siebie. Było jej dobrze i jemu zapewne również. Przymknęła podobnie jak mężczyzna oczy. Po chwili odpłynęła w spokojny sen. Była szczęśliwa i miała nadzieję, że wreszcie ich  życie się ułoży.
 Agatka&Agnes