Idealna związek - przetrwa wszystko ?

Idealna związek - przetrwa wszystko ?

poniedziałek, 28 lipca 2014

Już niedługo...

Witajcie ! Mam dla Was parę informacji. Jak wiecie Agnes odeszła, nie będę tego komentować, niech to zostanie pomiędzy nami. Jednakże jest mi strasznie przykro, ponieważ wiązałam z tym opowiadaniem przyszłość. :((
Teraz trochę lepsze wiadomości, po wielu przemyśleniach stwierdziłam, że na pewno nie usunę tego bloga.  Prawdopodobnie nie będę kontynuowała tego, chcę zamknąć ten rozdział. Chce stworzyć nowe opowiadanie, oczywiście o Hanie i Piotrze. <3 Niestety na nowe część będziecie musieli troszkę poczekać, ponieważ nie byłam przygotowana na takie coś. Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie. Bądźcie czujni,już niedługo ! :))
                                                                                  Pozdrawiam Agatka !

czwartek, 24 lipca 2014

Pożegnanie



Kochani! 
Z ogromnym żalem muszę przekazać Wam, co następuje- w dniu dzisiejszym postanowiłam zakończyć swoją przygodę z tym blogiem. Powody są poważne, ale bardzo Was proszę- nie pytajcie o nie. Dziękuję Wam wszystkim, którzy czytali, komentowali i polubili. Dziękuję Ci Agata za całą pracę nad tą stroną. Pomogłaś mi się przełamać.  Chciałabym Wam przekazać też jeszcze coś dla niektórych może w ramach pocieszenia. Nie kończę swojej przygody z pisaniem. W niedługim czasie poznacie efekt mojej w pełni samodzielnej pracy, tak więc możecie śledzić różne blogi, bo najpewniej się jeszcze spotkamy, czego nie mogę się doczekać, bo radością jest dla Was pisać. Całkiem możliwe jest, że doczekacie się kontynuacji tej historii, ale już nie tutaj. Póki co pożegnam się z Wami tak jak się przywitałam. Coś się kończy i coś się zaczyna! Trzymajcie się ciepło i czekajcie na nowości! Pozdrawiam! 
Agnes

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 4 "W mroku dnia" V



               Tegoroczna zima zapowiadała się bardzo mroźnie i śnieżnie. Warszawskie ulice stawały się jeszcze bardziej zakorkowane niż ma to miejsce zazwyczaj.  Wszechobecne zaspy powodowały niemałe utrudnienia zarówno dla kierowców jak i pieszych. W jednym z korków stała właśnie Hana. Wszyscy dookoła pieklili się niesamowicie to na ciągle czerwone światło, a to na współuczestników ruchu, którzy akurat w tej chwili otrzymali prawo jazdy i niekoniecznie potrafią poradzić sobie w takich warunkach atmosferycznych. Jej jednak w tej chwili to nie interesowało. Życie dr Goldberg nabrało nowego tempa. Od ponad dwóch miesięcy cieszyła się spokojem u boku Piotra. Liczyła się dla nich teraz tylko chwila, każdy wspólny moment.  Wszystko im się układało. Była szczęśliwa. Dogadywali się ze sobą nad wyraz dobrze. Wszelkie sprzeczki i problemy poszły jakby w niepamięć. Podobnie jak wydarzenia, które do niedawna nie pozwalały Hanie o sobie zapomnieć i w jej głowie wracały niczym bumerang. Wszystko się wyciszyło.  Jechała właśnie z dyżuru do domu. Dzisiaj z Gawryłą miała ustalić, w której restauracji urządzą skromny poczęstunek z okazji ich ślubu. Krótko po jej powrocie do szpitala zdecydowali się na ustalenie daty ślubu. Termin przypadł im dosyć szybko, gdyż akurat jedna z par zrezygnowała i wskoczyli w jej miejsce. Sakramentalne „tak” mieli powiedzieć sobie w ostatnią sobotę przed Bożym Narodzeniem.  Jej myśli krążyły właśnie wokoło tego tematu. 


              Dojeżdżała właśnie pod ich blok. Za oknem była już szarówka. Zamknęła drzwi samochodu i spojrzała w górę. Ujrzała zapalone światło. „Pewnie Piotr wrócił już do domu.”- pomyślała i skierowała swoje kroki do mieszkania. 10 minut później po uporaniu się z wyjątkowo złośliwą sąsiadką w windzie ściągała w przedpokoju buty i płaszcz.


-Cześć Piotr!- krzyknęła w progu salonu.


        Odpowiedziała jej cisza. Weszła głębiej i ujrzała swoje faceta śpiącego na kanapie z pilotem w ręce. Wyglądał uroczo z rozczochraną czupryną i specyficznym grymasem na twarzy. Roześmiała się w duchu i poszedł do niego. Cicho usiadła u jego boku i delikatnie musnęła jego wargi. W mgnieniu oka poczuła na plecach jego dłoń i w jeden chwili znalazła się na jego kolanach. Z zamkniętymi oczami całował ją dalej. Blondynka prawie zaśmiała się na głos.


-Przestań! Co Ty robisz?- próbowała się wyswobodzić z jego ramion.- Czy Ty jesteś całkiem normalny? Dopiero wróciłam do domu, a Tobie zbiera się na amory?

-No tyle czekania to muszę sobie jakoś wynagrodzić.- powiedział otwierają oczy, ale mimo to nie puścił jej.

-No ja rozumiem, że po nocnej zmianie to Ty już jesteś wyspany, ale może chociaż dasz mi się napić i coś zjeść, bo padam totalnie.

-Pozwolę, pozwolę. W kuchni jest obiad.

-To ja może pójdę i zrobię sobie herbaty, a Ty poszukaj czegoś w TV.

-Wiesz ja mam lepsze propozycje niż oglądanie TV, ale może lepiej faktycznie sobie pojedz i czegoś się napij, bo nie będziesz miała siły.- stwierdził puszczając jej oczko. 


          Rozbawił ja całkowicie. Wstała z miejsca i ruszyła do kuchni. Szybko zgarnęła posiłek i wróciła do narzeczonego.  Usiadła na brzegu sofy i wcisnęła swoje nogi wprost na brzuch bruneta. Musiała się jakoś odprężyć. Wygodniej usadowiła się w rogu. Zaczęli rozmawiać o zbliżającym się ślubie.  Gawryło od rana przeszukiwał Internet w nadziei, że uda mu się znaleźć jakąś knajpkę blisko Pałacu Ślubów w dosyć przystępnej cenie. Miał kilka typów. Opowiedziała mniej więcej o tych miejscach i ustalili, że gdy tylko oboje będę mieć wolne to zrobią sobie po nich objazd i zarezerwują któreś z nich.  Lekarkę zaczął morzyć sen. Położyli się wcześniej spać. 


        Na przygotowaniach mijały im kolejne dni. Hana mając kilka dni wolnego zdążyła kupić już sukienkę na ślub. Wybrała skromną przed kolano sukienkę z długim rękawem o delikatnym kolorze ecru. Dodatkowo wypisała i wysłała zaproszenia do rodziny i znajomych, z których część z nich zapowiedziała już swój przyjazd. Ludzi nie miało być dużo. Może 25- 30 osób. 


        Był właśnie piątek. Tego ranka Piotr musiał wyjść wcześniej na dyżur. Była sama w domu. Obudziła się gwałtownie. Było jej strasznie niedobrze. Zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki. Z dobre 10 minut później siedziała na zimnych kafelkach zlana potem. Bardzo ją mdliło. Kolejny z resztą już raz. Musiała chwilę ochłonąć. W głowie zaczęła jej świtać pewna myśl. Z czego do końca nie była zadowolona. Wstała powoli i sięgnęła na półkę z lekami. Wciągnęła spomiędzy nich pudełko. Wysypała zawartość na blat i analizowała sens swojego postępowania. Te 15 minut ciągnęło się dla niej niemiłosiernie. Siedziała na krawędzi wanny i obserwowała trzy wykonane testy. W jej oczach stanęły jej łzy, gdy zorientowała się, że na płytkach testów pojawiają się po dwie czerwone kreski. Była przerażona. Nie chciała mieć dziecka, a teraz jest w ciąży.


        Zachowywała się  jak w transie. Nie potrafiła znaleźć sobie miejsca w domu. Żadnego absorbującego zajęcia, które pomogło by jej zapomnieć o maleństwu, które rozwijało się w niej, ani o rozmowie z Piotrem, którą musiała jak najszybciej przebyć.  Zastanawiała się cały czas co zrobić. Wiedziała jedno, że nie chce i nie będzie matką dla tego dziecka. Za dużo miała obaw, które w dalszym ciągu, choć uśpione to jednak się w niej tliły. Poszła do pracy. Dyżur nie należał do łatwych.  Miała całe tabuny pacjentek, które wymagały natychmiastowej pomocy. Unikała Gawryły przez cały czas w szpitalu. Nie potrafiła spojrzeć mu w tej chwili w oczy. Punkt 17 czekała pod szpitalem. Para miała razem wrócić do domu. Siedziała na ławce i obserwowała bawiące się nieopodal na placu zabaw dzieciaki. Brunet po chwili przyszedł. Patrzał uważnie na nią. Nie zwróciła najmniejszej uwagi na jego obecność. Pociągnął ją delikatnie za rękę w stronę samochodu. Nie wypuszczał jej dłoni. Była jakaś nieswoja. Milcząca. Pod skórą czuł, że ma jakiś problem, o którym trudno jej rozmawiać. Bał się, że znowu skończy się to dla nich źle. Wrócili do domu. Blondynka całą drogę do mieszkania pogrążona była w swoich myślach. Starał się jakoś nawiązać z nią rozmowę, ale ona nie zwracała na niego uwagi. Nie słuchała go. Podobna atmosfera towarzyszyła im również w mieszkaniu. Miotali się z kąta w kąt. Późnym wieczorem kobieta zebrała się na odwagę. Uznała, że faktycznie nie może przemilczeć tego swojego zachowania. Poza tym obiecali sobie szczerość,  a on zna jej obawy, więc nie powinna bać się przynajmniej jego. Siedział w salonie. Przeglądał coś w laptopie. Przysiadła u jego boku.


-Piotr?- zapytała nieśmiało.- Możemy porozmawiać?

-Jasne!- odparł odkładając komputer na stolik i obrócił się w jej stronę opierając głowę na swoim ramieniu przykładając dłoń do jej policzka.- Coś się stało? Cały dzień zachowujesz się jakoś inaczej.

-Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć.- zaczęła zmieszana.- Jestem w ciąży. Będziemy mieć dziecko. Będziemy rodzicami.

-To wspaniale!- wykrzyknął entuzjastycznie.- To doskonała wiadomość. Nie cieszysz się? Będziemy mieć pełną rodzinę. Damy sobie radę.

-Mówiłam Ci, że ja nie chcę mieć dziecka. Nic się w tej kwestii nie zmieniło.

-Więc, co w tej sytuacji zrobimy? To jest nasze dziecko. Chyba nie chcesz…?- dodał uważnie ją obserwując.

-Nie wiem, Piotr. Muszę to przemyśleć. Musimy razem podjąć jakąś decyzję. – ucięła temat i mocno wtuliła się w niego.


      Objął ją. Nic już nie mówił. Uciekli myślami w przyszłość. Mieli przed sobą trudny czas.

 Agnes&Agatka