Jesienna
aura panowała za oknem. Hana obserwowała spadające krople deszczu. Była już połowa września, a nad Warszawą
szalała kolejna już burza. Silny wiatr szarpał gałęzie drzew na ulicy. Szarówka
powodowała, że nieprzyjemne uczucie dobijało i ją. Patrząc na opadające na
chodnik liście analizowała ostatnie tygodnie swojego życia. Siedziała na
parapecie i szczelniej okryła się kocem. Jej życie w ostatnim czasie było
strasznie monotonne. Niby powinna się cieszyć, bo z Piotrem można powiedzieć,
że układało się. Dla niej jednak były to
pozory. Czuła, że go wykorzystuje. Sama
widziała, że ich związek opiera się w ostatnim czasie na seksie. Praktycznie
każdą wspólną chwilę spędzali w łóżku. Traktowała go bardzo egoistycznie. Może
i w tej chwili nie przeszkadzało mu to, ale na dłuższą metę zdawała sobie
doskonalę sprawę, że wypali to uczucie, jakie jest między nimi. W efekcie czego
rozstaną się. Jednak nie potrafiła z tym walczyć. Na domiar złego Gawryło chyba
rzeczywiście jakby zapomniał o niej, bo cały czas brał dodatkowe dyżury. Miała
wrażenie, że zaczął uciekać w pracę. Nawet do domu wracał z kolejnymi, wielkimi
plikami papierów do uzupełnienia. Przez to wszystko również temat zaręczyn i
ślubu rozmył się. Dręczyło ją to, bo w dalszym ciągu nie wiedziała, co zrobić.
Miała nadzieję, że razem to przedyskutują na spokojnie, ale najwidoczniej
mężczyzna wziął sobie do serca obietnicę
czasu do namysłu, którą jej złożył. Poza
tym, jeszcze jest to, o czym nie wie, a może zaważyć to na ich przyszłości.
Jeśli mu o tym nie powie, a chirurg dowie się o tym po zaręczynach to może być
z tego powodu niezła awantura. Sprawa
przecież nie była bagatelna, mało ważna.
Sama bała się i miała swoje obawy.
Kiedyś marzyła o tym, aby mieć dzieci i szczęśliwą rodzinę. Teraz, gdy przez
te wydarzenia być może nigdy nie będą one realne to nawet nie chciałby ich
spełnić. Obawiała się reakcji
ukochanego. Miała psychicznie dość tego wszystkiego. Sama przed sobą musiała się przyznać,
że nie jest już tą Haną Goldberg, którą była i nawet, jeśli bardzo będzie się
starać wrócić do tamtej siebie, to tego nie dokona. Nie będzie już tą ciepłą i
empatyczną panią doktor. Ba. Teraz nawet nie jest w stanie wrócić do pracy.
Żyje jakby zawieszona w przestrzeni i nie potrafi zrobić samodzielnie żadnego
ruchy w swoim życiu. Wiedziała, że już nic nie będzie normalne. Z zamyślenia
wyrwał ją dzwonek do drzwi. Niechętnie zeszła z parapetu. Mocniej okryła swe
ramiona kocem i poszła otworzyć drzwi.
-Dzień dobry! Mogę wejść?- oczom Hany ukazała się postać
Julki, która ostatnimi czasu dosyć często ją odwiedzała.
-Witaj! Jasne, że możesz.- wpuściła małą do środka.
-Pomoże mi Pani zrobić lekcje?
-No oczywiście. Chodź do salonu i pokazuj, co tam masz.
Dziewczynka
posłusznie poszła we wskazane miejsce i usiadła na kanapie wyciągając książki.
Hana poszła do kuchni i nalała im do kubków gorącej herbaty, żeby dziewczynka
jakoś się zagrzała, bo była cała przemoczona. Najwidoczniej przyszła ona do
niej wprost z dworu. Chwilę później
siedziały już wspólnie przy stoliku i rozwiązywały kolejne zadania z
matematyki. Nie była to pierwsza wizyta małej u nich. Lekarka zdążyła już
trochę poznać ją i jej historię. Trochę dziwiło ją, że Julka woli spędzać czas
tutaj niż we własnym domu. Zachowywała się trochę tak, jakby u siebie nikt nie
zwracał na nią większej uwagi. Nawet
kilkukrotnie wspominała jej o tym, ale młoda Kowalska szybko uciekała od
tematu, tak jakby bała się, że i tak za dużo powiedziała. Jak na ośmiolatkę była bardzo spokojna i dużo rozumiała. Na jej oko była bardzo
rezolutnym dzieckiem i chyba nie sprawiała rodzicom większych problemów.
Właśnie kończyły kolejne już zadanie, tym razem z przyrody, którą Goldberg
lubiła najbardziej. Od zawsze jej konikiem była biologia, a i geografia czy
chemia nie sprawiały jej problemów, dlatego też z taką przyjemnością opowiadała
brunetce o kolejnych ciekawostkach nie związanych już dawno z samą pracą
domową. Z resztą musiała trafić na równie zainteresowanego słuchacza, bo
dziewczynka nie spuszczała z niej swojego ciekawego wzroku i uważnie wyłapywała
każde jej słowo. Usłyszały dźwięk przekręcanego klucza w zamku, a po chwili do
pokoju wszedł Gawryło. Mężczyzna zdziwił
się na widok sąsiadki towarzyszącej Hanie.
-Ooo witam. Nie wiedziałem, że mamy dzisiaj gości.-
powiedział uśmiechnięty.
-No hej. Jak widzisz Julka nas odwiedziła i robiłyśmy razem
zadanie.
-No, no. I jak skończyłyście już, czy zostawiłyście coś dla
mnie?
-Nie proszę Pana. Już skończyłyśmy i Pani Hana opowiadała mi
jeszcze o tym, jakich fajnych rzeczy ona uczyła się w szkole, jak była w moim
wieku.- do rozmowy włączyła się Kowalska.
-I mówisz, że ona to jeszcze pamięta?- zapytał Piotr
puszczając do niej oczko.
-No w porównaniu z Tobą to jestem dużo młodsza i mam lepszą
pamięć.
-No popatrz. Nie powiedziałbym.- odparł niewzruszony, a w jego
kierunku poleciała z kanapy poduszka, która trafiła chirurga prosto w twarz.
Hana wraz z Julką zaczęły śmiać się z jego naburmuszonej
miny.
-Ja Wam dam, się ze mnie śmiać.- rzucił poważnie i ruszył w
ich kierunku.
Dziewczynka
bez oporów wskoczyła lekarce na kolana, a Gawryło w jednej chwili dopadł do
nich. Zaczął obie łaskotać tak, że brakowało im tchu. On jednak nie przestawał.
Po całym mieszkaniu roznosił się donośny śmiech. Chyba dawno już nie panował
tutaj taki gwar. W końcu jednak, i chirurg opadł z sił i odpuścił.
-No to teraz macie za swoje. Mam nadzieję, że odechce Wam
się ze mnie śmiać.-powiedział siadając obok blondynki zarzucając jej rękę na
ramię.
Mała w dalszym ciągu siedziała wtulona delikatnie w kobietę
i wpatrywała się w ich oboje. Była wyraźnie zachwycona nimi.
-Muszę już wracać do domu. Mama będzie się martwić, gdzie
tak długo jestem.- stwierdziła dziewczynka wyraźnie zasmucona zeskakując pani
doktor z nóg.
Kowalska
szybko spakowała swoje rzeczy do plecaka
i chwyciła do ręki kurtkę. Goldberg poszła odprowadzić ją do drzwi.
-Dziękuję za pomoc i za miło spędzony czas.- powiedziała
dziewczynka w progu drzwi. Krzyknęła jeszcze tak, żeby usłyszał ją Piotr.- Do
widzenia!
Dziewczyna
zamknęła drzwi i uśmiechnęła się do siebie. Polubiła Julkę. Mała ostatnio dużo
czasu spędzała u nich i dosyć dobrze się dogadywały. Śmiało mogła powiedzieć,
że mają na siebie wzajemnie dobry wpływ. Jak na oko pani doktor, Kowalska i
Tosia są do siebie bardzo podobne. Może wynika to z tego, że są w podobnym wieku? No nic. Pora zająć
się Piotrem. Spojrzała w lustro wiszące na ścianie w przedpokoju. Oceniła swój
wygląd. Wypadło dosyć przyzwoicie. Poprawiła fryzurę i wróciła do salonu. Jej
mężczyzna siedział na kanapie z odchyloną w tył głową. Miał przymknięte oczy.
Najwidoczniej odpoczywał po kolejnym, ciężkim dniu. Zbliżyła się z uśmiechem na
twarzy w jego stronę i usiadła mu na kolanach.
Zarzuciła mu ręce wokoło szyi i delikatnie ucałowała go w policzek.
Zjechała z pocałunkami aż do jego karku.
-Jak minął dzień w szpitalu?- zapytała blondynka między
pieszczotami.
-Jak zwykle ciężki.- odparł czując na sobie usta Hany. Odsunął
ją od siebie i zapytał.- Co jest na obiad? Jestem strasznie głodny.
Lekarka jednak niewzruszenie wróciła do przerwanej czynności
ponownie zbliżając się do ukochanego.
Jednak brunet zrzucił ją sobie z kolan i wstał z sofy.
-To jak z tym obiadem?- dopytał.
-W piekarniku jest zapiekanka. Możesz sobie odgrzać.
-No i bardzo dobrze.- powiedział wesoło mężczyzna i
skierował się do kuchni.
-Piotr! Dlaczego to zrobiłeś?- zapytała poirytowana kobieta
zatrzymując tym samym chirurga w pół kroku.
-Ale, co takiego?
-No, dlaczego mnie od siebie odsunąłeś?- postawiła kolejne
pytanie nie kryjąc zdenerwowania.- A może już Ci się nie podobam? Nie kochasz
mnie? Masz już kogoś na boku? No fakt. Kto by chciał taką histeryczkę po
przejściach.
-No co Ty gadasz za brednie? Jak możesz myśleć, że mam kogoś
innego, że Cię zdradzam?
-A co mam sobie pomyśleć, gdy facet nie chce uprawiać seksu
ze swoją kobietą?- wykrzyczała kipiąc złością.
-A może ja po prostu nie wyrabiam? Jestem zmęczony i głodny.
Nie mam ochoty i siły na to, żeby jeszcze się z Tobą kochać.- wyrzucił z siebie
równie wzburzony.
-Chcesz przez to powiedzieć, że mi się nudzi? Że dlatego, że
nie pracuję to mam nadmiar energii? Chyba sam doskonale rozumiesz, z jakiego
powodu siedzę w domu?- chciała coś jeszcze dodać, ale Gawryło przerwał jej.
-Nie Hana. Ja wszystko to rozumiem, ale tym razem to Ty
musisz zrozumieć mnie. Cały świat nie kręci się wokoło Ciebie i zapamiętaj
sobie, że ja też mam swoje zdanie, swoje obawy i potrzeby. I czy Ci się to
podoba, czy też nie to musisz to uszanować.- stwierdził pewnie starając się
opanować emocje.
Dziewczyna
patrzała na niego jak w transie. Dosłownie gotowało się w niej. Z impetem wstała
i bez słowa wyszła do sypialni. Była na niego wściekła. Zamknęła za sobą drzwi
na klucz. Padła na łóżko. Musiała się
jakoś uspokoić. Myślała, że Piotr za chwilę przyjdzie do niej skruszony i
zacznie dobijać się do pokoju. Będzie chciał przeprosić. Jednak bardzo się
pomyliła. Zamiast pukania do sypialni, usłyszała jedynie głośny trzask drzwi
wyjściowych.
Witamy! Po wielu emocjonujących chwilach w Naszym życiu wreszcie udało Nam się coś napisać. Wybaczcie Nam opóźnienie. Zapewniam, że zarówno ja, jak i Agatka cały czas o Was pamiętamy. Prosimy o komentarze i Wasze opinie. Pozdrawiamy! Agatka & Agnes