Wyszedł
z bloku operacyjnego. Miał dzisiaj ciężki dyżur. Praktycznie nie
odchodził od stołu. Był bardzo zmęczony. Przeciągnął się leniwie. Na szczęście
jego dyżur dobiegał końca i mógł z czystym sumieniem wrócić do domu i odpocząć.
Chociaż po ostatnich spięciach z Haną, nie był do końca pewny, czy będzie mieć
tam spokój. Odruchowo wyjął z kieszeni telefon. Spojrzał na wyświetlacz.
Zdziwił się. Miał kilka nieodebranych połączeń od Goldberg. Zmartwił się. Gdyby
coś poważnego się nie wydarzyło to lekarka nie zadzwoniłaby do niego.
Postanowił jednak nie oddzwaniać. Szybko ruszył do lekarskiego, skąd zabrał
swoje rzeczy i równie pośpiesznie udał się w drogę do domu. Po niecałych 20
minutach dojechał na parking. Pozostawił samochód na swoim stałym miejscu i
poszedł do klatki. Wspinał się schodach aż na swoje piętro. Włożył klucz do
zamka i chciał go otworzyć. Jak się okazało, drzwi były niezamknięte. Przez myśl
przeszły mu najczarniejsze scenariusze. Niepewnie nacisnął klamkę i drzwi puściły.
Zajrzał do środka. Nic nie wzbudziło jego podejrzeń. Był spokój. Wszedł do
mieszkania. Rozejrzał się z przedpokoju i na kanapie ujrzał dziewczynkę.
Najwidoczniej swoim wejściem narobił sporo hałasu, gdyż mała odwróciła się w
jego stronę nieco wystraszona.
-Cześć Julka! Jesteś sama? Gdzie Hana?- zapytał lekko
zaniepokojony, ponieważ nie słyszał żadnych odgłosów dochodzących z pozostałych
pomieszczeń.
-Dzień dobry! Pani Hana poszła do mnie do domu, na górę.
Chciała zobaczyć, czy coś się stało mojej mamusi.- na te słowa dziewczynka
wyraźnie posmutniała, ale uspokoiła się.- Miała niedługo wrócić, ale dalej jej
nie ma.
-Aha. A mniej więcej, ile czasu temu tam poszła?
-Aha. A mniej więcej, ile czasu temu tam poszła?
-Nie wiem, ale najpierw do kogoś dzwoniła, ale nikt nie
odebrał. Później zadzwoniła po pogotowie.
-Dobrze. To poczekaj tutaj na Nas. Zaraz wrócimy. Nie ruszaj
się stąd.- powiedział zmartwiony Piotr, który w jednej chwili ułożył sobie
nieodebrane połączenia ze zniknięciem ukochanej.
Niemal
wybiegł z domu. Zamknął za sobą drzwi i podobnie jak Hana jakiś czas temu
wspinał się po schodach do mieszkania Kowalskich. Drzwi dalej były otwarte na oścież. Z bijącym
sercem wszedł do środka. Znał rozkład takich mieszkań,, gdyż czasami pomagał sąsiadce
mieszkającej obok nich. Jej mieszkanie było identyczne. Instynkt podpowiedział
mu, że powinien pierwsze kroki skierować do salonu. Sądząc po całym bałaganie,
na który trafił po drodze musiał to być dobry trop. Gdy stanął w progu największego z pomieszczeń
dosłownie zamarł. To, co ujrzał wprawiło go w niesłychaną wściekłość. Oto jakiś
facet stał nad jego kobietą i próbował ją rozebrać. Zrozumiał w tym momencie,
co czuła, gdy tamten facet wtedy ją zgwałcił. Nie mógł dopuścić, aby
przytrafiło się jej to samo. Widać było na ciele Goldberg ślady walki. Musiała
się bronić przed napastnikiem. Teraz jednak leżała nieprzytomna. Musiał
działać. Wystarczył jeden impuls. Doskoczył do faceta. Ten był kompletnie
zdezorientowany. Dał się obezwładnić. Gawryło położył go jednym ruchem na
ziemię. Gdy minął pierwszy szok Kowalski zaczął się rzucać. Wyrwał się chirurgowi i zrzucił go z
siebie. Lekarz jednak nie dał za
wygraną. Zaczęli się szamotać. W przypływie adrenaliny Piotr uderzył
przeciwnika z całej siły. Mężczyzna ponownie rozłożył się jak długi. Nie miał siły wstać. Chyba uszedł z niego
cały bojowy nastrój. Brunet nie przejmując się nim, czym prędzej zbliżył się do
Hany. Sprawdził jej puls. Był dosyć mocny, ale niezbyt dobrze wyglądała. Zaczął
ją cucić. Jednak bez efektów. Kątem oka
zauważył leżącą nieopodal drugą kobietę w zaawansowanej ciąży. Był dumny, że
Goldberg odważyła się tutaj przyjść sama i udzieliła w nerwach aż tak fachowej
pomocy. Nie był jednak w stanie skupić się na stanie rudej. Interesowała go
tylko blondynka. Usłyszał szmery dochodzące z korytarza. Chwilę później w
drzwiach pokoju stanęli sanitariusze wraz z lekarką.
-Piotr? Co ty tutaj robisz?- zapytała szybko Agata.
-Nie ważne. Zajmijcie się nimi. Nie wiem dokładnie, co tutaj
zaszło.- odparł szybko.
-Piotr…- do jego uszu dobiegł ciszy zachrypiały głos.
-Spokojnie jesteś już bezpieczna.- powiedziała patrząc na
nią zatroskany.
Dalej nie otwierała oczu, ale pewne było, że nic nie zagraża
jej życiu.
Cała reszta działa się szybko. Nie
zwracał najmniejszej uwagi na nic, co działo się dookoła. Zarejestrował
jedynie, że na noszach wyniesiono Kowalską, a jej pożal się Boże męża zabrała
zaalarmowana policja, która przyjechała kilka minut po kartce. Gawryło sam zajął
się Haną. Niewiele jednak mógł zrobić na miejscu. Musiał zawieźć ją do
szpitala. Delikatnie podniósł dziewczynę i zniósł po schodach do samochodu.
Położył ją na tylnym siedzeniu. Przypomniał sobie o Julce, która czekała na
nich w ich mieszkaniu. Pobiegł tam i wziął ją ze sobą. Jakieś 15 minut później
był już w szpitalu. Poprosił pielęgniarkę, aby zajęła się dzieckiem, a sam
wziął Goldberg w ramiona i zaniósł do jednego z zabiegowych. Położył na kozetce
i zaczął przygotowywać się do zaopatrzenia ran. W tym czasie ginekolog
odzyskała przytomność. Była w pełni świadoma, co się z nią dzieje. Obserwowała
Piotra krzątającego się koło niej.
-Piotr.- zaczęła chrypiąc. Miała ochotę zatłuc tego faceta
za to, że ją tak przydusił, że nie potrafiła teraz normalnie nic powiedzieć.
- Widzę, że się obudziłaś.- powiedział uśmiechając się w jej
stronę.- Lepiej może pomilcz to wtedy szybciej odzyskasz głos.
-Nie. Muszę Cię przeprosić za to, co ostatnio się działo.-
odparła skruszona.
-Później.- stwierdził chłodno.- Teraz trzeba Cię opatrzyć i
sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Więc pozwól mi działać i milcz.
Kończąc
zdanie puścił jej oczko i szczerze się uśmiechnął. Przystąpił do działania.
Goldberg nie miała nawet najmniej ochoty patrzeć na igłę i nić w jego rękach.
Przymknęła oczy. Lubiła mu się czasami
tak poddać, być taka Jego. Czuła się teraz przy Nim w pełni bezpieczna. Zastanawiała
się, jak naprawić niedawne błędy. W rozmyślaniu nie przerywał jej nawet ból i miejscowe
szarpanie skóry przez igłę. Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzała tam.
Równocześnie Gawryło odwrócił się w tamtą stronę. W progu stał Wójcik.
-Piotr mogę Cię prosić? Ta pobita kobieta w ciąży jest w
ciężkim stanie. Nie wiemy, co tam się dzieje, ale wszystkie parametry szaleją.
Musimy ją wziąć na blok.
-Darek chętnie, ale sam widzisz. Hana też nieźle oberwała.
Muszę się nią zająć.
-Piotr, proszę Cię. Nie ma żadnego wolnego chirurga. Wszyscy
są na salach i operują. Nie prosiłbym Cię o to, bo wiem, że jesteś już po
dyżurze.
-Nie mogę. Poza tym i tak się na tym nie znam.- starał się
wybrnąć Gawryło.
-Ja pójdę- rzuciła Goldberg podnosząc się z kozetki.
-Hana, to wykluczone. Jesteś pobita i też nie wiadomo, w
jakim stanie. To, że teraz dobrze się czujesz nie oznacza, że nic Ci nie
dolega. Sama dobrze wiesz.- zaoponował Piotr.
-Jestem neonatologiem. Przydam się na sali. Nic mi nie
będzie. Zobaczysz. Poza tym chyba już skończyłeś mnie zszywać.- odparła tonem
nieznoszącym sprzeciwu. Chyba znowu trochę za ostro go potraktowała.
-Jak chcesz.- powiedział obojętnie.
-Zajrzyj do Julki. Pewnie mała jest wystraszona.-
stwierdziła blondynka stając chwiejnie na nogach.- Poczekajcie na mnie.
-Jesteś pewna Hana?- zapytał Wójcik, który chyba nie
dowierzał w tak nierozsądne zachowanie młodszej koleżanki.
-Jestem. Daj mi wyniki i idziemy na blok.- powiedziała
pewnie i wyszła z pokoju.
Piotr
jedynie kręcił głową z niedowierzania. Jego Hana była faktycznie szalona i całkowicie
pozbawiona rozsądku. Nie potrafiła na trzeźwo ocenić sytuacji. Miał tylko
nadzieję, że nie będzie jej musiał zbierać z podłogi, kiedy przewróci się z
wysiłku. Zgodnie z jej prośbą poszedł do lekarskiego, gdzie była młoda
Kowalska. W napięciu czekał na wieści z operacyjnej. Nie mógł jednocześnie
pozwolić, aby mała wyczuła jakiekolwiek zagrożenie. Zabieg przedłużał się w
nieskończoność. Julka w tym czasie usnęła na kanapie. Musiała być bardzo
zmęczona wrażeniami dzisiejszego dnia. Do pomieszczenia wpadła pielęgniarka.
-Doktorze, doktor Wójcik kazał przekazać, że operacja już
się skończyła, a pacjentka została przewieziona na OIOM.
-Dobrze. Dziękuję.- odparł uspokojony. Hana była harda. To
trzeba było jej przyznać.
W międzyczasie dziewczynka się obudziła.
-Mogę wejść do mamy?- spojrzenia obecnych skupiły się na
małej.
-Pani Jolu, mogłaby pani zabrać ją na chwilę do mamy?
Dziewczynka będzie spokojniejsza.
-Wie pan jakie są zasady? Nie wolno wpuszczać postronnych
osób do Sali pooperacyjnej.
-Tak wiem, ale to wyjątkowa sytuacja. Proszę dać jej trochę
czasu, a później sam po nią przyjdę i zabiorę ją do domu.
Pielęgniarka
bez szemrania wzięła małą. Chirurg został sam. Usiadł na kanapie. Postanowił
poczekać tutaj na ukochaną. Goldberg weszła do pomieszczenia kilka minut
później. Na jej twarzy malowało się zmęczenie i ból. Piotr patrząc na nią był
pewien, że skutki pobicia dają się jej mocno we znaki, ale znając ją pewnie powie, że wszystko jest ok.
Blondynka opadła u jego boku i wsparła głowę na jego ramieniu.
-I jak poszło?- zapytał.
-Dobrze. Dziecko na szczęście jest całe i
zdrowe. Na tyle była to wysoka ciąża, że bez problemu powinno samodzielnie funkcjonować, nawet jeśli urodzi się jeszcze przed terminem. Matka jest bardzo
pobita, ale wszystko powinno być z nią dobrze. Musi odpocząć, żeby zregenerować się i donosić malucha.
-No to bardzo dobrze. A ty jak?
-Jak widzisz żyję, ale wszystko mnie boli. Chyba to jednak
nie był zbyt mądry pomysł, ale Darek nie dałby sobie sam rady. Były
komplikacje, z którymi byś sobie nie poradził. Musiałam tam być.
Gawryło
zdziwił się, że ginekolog przyznała się do własnego braku racjonalności. Nie
skomentował tego jednak. Objął ją i mocno przytulił.
-Wracamy do domu?- powiedziała bardziej stwierdzając niż
pytając kobieta.
-Jasne. Chodź. Musimy wziąć jeszcze Julkę z OIOM-u. Lepiej
będzie, jeśli zostanie u nas.
-Masz rację.- powiedziała wstając i zdejmując swój kitel.-Jestem
strasznie wykończona.
Chirurg
poszedł w jej ślady. Wyszli z lekarskiego i swoje pierwsze kroki skierowali na
sale pooperacyjne. Wyciągnęli stamtąd Kowalską. Z każdym krokiem widać było,
jak bardzo obolała jest Hana. Starała się jednak po sobie tego nie pokazać.
Udawała twardą. Znowu. Szybko dotarli do
samochodu i pojechali do domu. W drodze na tylnym siedzeniu dziewczynka usnęła.
Gawryło wziął ją jedną ręką, a druga podtrzymywał lekarkę. Weszli do mieszkania.
Brunet położył Julkę w salonie i przykrył ją kocem. Zdjął swoją bluzę i
odwiesił na oparcie fotela. Zwrócił się w stronę przedpokoju. Sylwetka blondynki
majaczyła mu w ciemności. Był pewien, że kobieta już dawno zamknęła się w
sypialni. Poszedł tam. Miał zamiar zdjąć
buty i pójść pod prysznic. Ten dzień był bardzo ciężki. Gdy zbliżył się do
niej, Hana niespodziewanie podniosła głowę. Spojrzała mu w oczy. Bez wahania
wpiła się w jego usta. Nie było w tym jednak ani krzty zapalczywości. To był
pocałunek pełen miłości i czułości. Zdał sobie sprawę, jak bardzo oboje za sobą
tęsknili. Nie potrafili bez siebie żyć. Nie zmieniły tego żadne
wydarzenia. Był pewny, że teraz ich
życie wróci do normy. Nawet druga próba gwałtu nie zmieniła jej nastawienia do
mężczyzn. Kochała go. Czuł to. Przyciągnął ją do siebie i podniósł do góry.
Wylądowała na jego biodrach. Ruszył w stronę sypialni. Miał świadomość, że tej
nocy nie będą spać, a czas odpoczynku będzie później.
Witamy! Wybaczcie opóźnienie, ale z nami już tak jest. Postaramy się szybciej pisać. Liczymy na Wasze opinie. Pozdrawiamy! Agnes & Agatka