Idealna związek - przetrwa wszystko ?

Idealna związek - przetrwa wszystko ?

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 2 "Wschód słońca" V



              Drzwi  otwarły się na oścież. W progu stanął nieświadomy niczego Piotr.


-Cześć! Już wróciłem. Straszna burza na dworze. Minąłem się z naszym gospodarzem. Przyszedł sprawdzić, czy wszystko u nas ok. A czemu wy jesteście  wystraszone?- zapytał zdziwiony mężczyzna.


              Tosia jedynie spojrzała na Hanę. Dziewczyna dała znak ukochanemu, że nie ma ochoty teraz o tym rozmawiać. Soszyńska pobiegła do taty i pomogła mu zanieść zakupy do kuchni. Lekarka wstała z ziemi. Otarła policzki z zaschniętych łez i poszła w ślad za nimi. Stanęła w progu i wpatrywała się w Gawryłę oraz Tosię. Przełknęła głośno ślinę i przełamała opory.


-To jak Tosiu. Może my zrobimy kolację, a tata się przebierze w suche ubrania i odpocznie?

-Dacie sobie radę same?- do rozmowy włączył się Piotr.

-Tato! Ja nie jestem już małym dzieckiem. Spokojnie ogarniemy wszystko razem z ciocią.

-Hana. Na pewno?- upewnił się chirurg.

-Tak. Zmykaj już, bo nam przeszkadzasz.-odparła z mocno bijącym sercem kobieta.

-Dobra, dobra. Już mnie tutaj nie ma. Tylko zostawcie kuchnię w jednym kawałku.- zaśmiał się brunet i zaskoczony opuścił dziewczyny.

-Zobacz, co tata kupił dobrego i zadecydujemy, co ugotujemy.


               Siedmiolatka powoli rozpakowywała ostanie torby. Wykładała kolejno produkty obok kobiety. Ostatecznie uznały, że zrobią spaghetti. Przez przeszło godzinę czasu zajmowały się krojeniem wszelkich składników i gotowaniem makaronu. Nie obyło się bez gromkich salw śmiechu. W końcu nakryły do stołu. Tosia pobiegła po tatę, a Hana zaczęła nakładać posiłek. Chwilę później dziewczynka przyprowadziła do stołu zaspanego Piotra, który obudził się na sam zapach domowej kolacji. Nie umiał w dalszym ciągu wyjść z szoku spowodowanego tak nagłą zmianą zachowania u blondynki.


-Widzę, że się postarałyście. Ciekawe, czy równie dobrze smakuje jak pachnie i wygląda.- zażartował mężczyzna.

-No przekonasz się jak spróbujesz, ale wydaje mi się, że niczego trującego ci nie dosypałyśmy.- odparła Hana puszczając do niego oko.

-No. Ciocia świetnie gotuje.- pochwaliła jedzenie dziewczynka.

-No bez ciebie to bym jednak nie dała rady. Niemało mi pomogłaś, i dlatego to jest takie pyszne.- odparła uśmiechnięta ginekolog.

-No to rośnie nam tutaj mała kucharka.- zawtórował jej chirurg.


                Resztę posiłku spędzili w równie miłej atmosferze. Szybko po nim posprzątali i późnym wieczorem zasiedli wspólnie w salonie oglądając ulubione kreskówki Tosi. Dziewczynka cały czas przytulała się do blondynki, z którą prowadziła ożywione rozmowy na temat głównej postaci z bajki, którą akurat oglądali. Piotr przyglądał się im z niemałym uśmiechem.


-To jak dziewczyny, co robimy jutro?- zapytał Gawryło zawracając na siebie uwagę.- Może pójdziemy na kajaki?

-Tak! Pójdziemy prawda ciociu?


            W pierwszej chwili Hana chciała odmówić. Bała się w dalszym ciągu wychodzić do tłumu, ale widząc entuzjazm małej to nie miała serca jej odmówić. Z wahaniem spojrzała na ukochanego.


-Co sądzisz o tym, Hana? Jeśli nie chcesz to pójdziemy sami, a ty możesz sobie dalej odpoczywać.

-No w sumie czemu by nie.- odpowiedziała po długiej ciszy kobieta.- Skoro ci na tym zależy to pójdziemy.

-Świetnie dziękuję.- wykrzyknęła dziewczynka całującą obojga w policzki.

-No to skoro jutro musimy wcześnie wstać to śmigaj szybko się umyć i do łóżka. Zaraz do ciebie przyjdę i przeczytam ci bajkę na dobranoc.- stwierdził brunet.

-Dobrze. Dobranoc ciociu!- powiedziała dziewczynka ostatni raz przytulając się do kobiety.

-Dobranoc kochanie.- powiedziała uśmiechając się i odwzajemniając uścisk blondynka.-Ja też pójdę się już położyć.

-Hana zaczekaj na mnie w sypialni. Myślę, że powinniśmy porozmawiać.  Uśpię tylko małą i do ciebie przyjdę.

-Dobrze.- powiedziała kobieta znikając za drzwiami łazienki. 


             Gdy z niej wyszła od razu udała się do swojej sypialni. W salonie było już ciemno, z czego wywnioskowała, że Piotr musi już czytać do snu córce.  Pod drodze zajrzała do pokoju Soszyńskiej. Zobaczyła, jak jej ukochany zajmuje się dziewczynką. Był dla niej  naprawdę opiekuńczy. Uśmiechnęła się i teraz była już pewna, że jeśli miałaby mieć w przyszłości dzieci to tylko z nim. Przymknęła drzwi i po cichu przemknęła do sypialni. Położyła się na łóżku i przykryła szczelnie kołdrą. W dalszym ciągu wszystko ją bolało i mdliło, ale w porównaniu z porankiem mogła powiedzieć, że czuje się dużo lepiej.  Po jakimś czasie do pomieszczenia wkroczył Piotr. Przysiadł bez słowa obok kobiety.


-I jak Hana? Przeszły już ci te bóle?

-Nie do końca, ale już lepiej.- uśmiechnęła się do niego delikatnie.

-No to dobrze.- powiedział chwytając ją za dłoń.- Powiesz mi, co się takiego stało, że byłaś taka wystraszona, gdy wróciłem z zakupami?

-Nie. Nic się nie stało.- oburzyła się kobieta.

-No po twoim tonie wywnioskowałem raczej coś innego. Wiesz dobrze, że mnie nie oszukasz.

-Po prostu wystraszyłam się naszego gospodarza. Była taka burza, a za oknem ciemno, że nie widziałam jego twarzy i myślałam, że to ktoś inny.

-Myślałaś, że to ten facet albo ktoś inny, który chce wam zrobić krzywdę?

-Tak. Po prostu jakoś wszystko wróciło, ale opanowałyśmy z Tosią sytuację.- wyszeptała kobieta.

-Przykro mi, że nie było mnie przy was. Nie pomyślałem, że aż tak to wszystko na ciebie działa. W przeciwnym razie nie zostawiłbym was samych.

-Piotr. Przestań. Nie masz o co się obwiniać. Muszę w końcu przestać się bać, bo nasze życie nigdy nie będzie normalne.

-Dobrze. Teraz już nie masz się, czym martwić. Jestem tutaj przy tobie i Tosi. Chodźmy już lepiej spać, bo nie wstaniemy.

-No przy twoim talencie to do południa się nie wyrobimy.- zaśmiała się Goldberg.

-Dobra, dobra. Już sobie ze mnie tak nie żartuj.- powiedział Gawryło.- Dobranoc.


                  Brunet wstał i udał się w stronę drzwi. Za sobą usłyszał jedynie szybkie „Dobranoc”. Przebrał się szybko i wyszykował posłanie na niewygodnej kanapie. Dla niego zapowiadała się kolejna nieprzespana noc. Późną nocą, praktycznie jak co dzień, obudził go krzyk. Nawet nie otwierał swoich oczu, ponieważ uznał, że Hanę znowu męczą koszmary. Obrócił się na drugi bok i zmęczony zasnął kolejny raz. Tymczasem Tosia przebudziła się. Śniło jej się, że widziała jakiegoś mężczyznę, który próbuje wyciągnąć z domu Hanę. Były tam same, a ona jedynie płakała. Bała się o swoją ciocię. Wzięła do ręki swojego ukochanego, różowego jednorożca. Przytuliła się do niego, ale nie umiała się uspokoić. Chyba zbyt duże wrażenie na niej zrobiła historia opowiedziana przez tatę. Wyskoczyła z łóżka i po cichu weszła do salonu. Gdy podeszła do kanapy i dotknęła ramienia chirurga to, ten nawet nie zareagował. Po omacku doszła do drzwi i udała się do sypialni. Powoli otworzyła drzwi i wdrapała się ze swoją przytulanką do łóżka Goldberg. Nie chcąc jej obudzić weszła pod kołdrę i objęła od tyłu kobietę. Ta jednak czując na sobie czyjś dotyk natychmiast otworzyła oczy. Odwróciła się i zobaczyła Soszyńską.


-Czemu nie śpisz kochanie?- wyszeptała do niej blondynka.

-Śniło mi się, że jakiś pan chciał cię zabrać.- odpowiedziała smutno dziewczynka.

-Spokojnie. To tylko zły sen. Twój tata nie pozwoli na to, żeby coś nam się stało. Chodź przytul się i spróbuj zasnąć.


                  Tosia skinęła tylko głową i wgramoliła się cała na Hanę przytulając się do niej mocno. Dziewczyna ucałowało ją w czoło i poczekała aż mała zaśnie. Później sama przymknęła oczy i odpłynęła. Pierwszy raz od dłuższego czasu miała spokojny sen. Nie dręczyły ją żadne koszmary. Być może był to efekt tego,  że miała przy sobie kogoś bliskiego. Z samego rana wstali i przygotowali całą wyprawę. Koło 9 szli już krętymi, leśnymi dróżkami w stronę rzeki. Przez cały czas śmiali się i wygłupiali. Na miejscu Piotr poszedł załatwić spływ, a dziewczyny rozłożyły się wygodnie na trawie. Hana obserwowała malowniczy obraz lasu łączącego się z błękitem wody.  Obróciła głowę w stronę ukochanego i ujrzała go rozmawiającego z jakąś kobietą. Brunetka na pierwszy rzut oka nie spodobała jej się. Była równie wysoka jak Gawryło, do tego strasznie chuda. Ewidentnie chciała poderwać mężczyznę, dzięki dużemu biustowi  falującemu pod jej koszulką. W Goldberg po prostu zaczęło się gotować. Musiała przyznać, że tamta kobieta mogła robić wrażenie na facetach, nie to co ona- filigranowa blondynka z małymi piersiami, która straciła swój dawny blask i urok. W tej jednej chwili zdała sobie sprawę, w jakim niekorzystnym znajduje się położeniu, a do tego zżerała ją zazdrość o Piotra. Patrzała na nich dobre 5 minut do momentu, w którym nie ruszyli w jej kierunku. Gdy byli już blisko ginekolog wstała.


-Hana. Poznaj to jest Kinga. Pomoże nam z tym kajakiem. Kinga to jest właśnie Hana- moja dziewczyna i Tosia- moja córka.

-Miło mi was poznać.- powiedziała kobieta podając rękę blondynce, która niechętnie odwzajemniła uścisk.

-To Pani z nami będzie tutaj pływać?- zapytała Soszyńska włączając się do rozmowy.

-Nie. Ja wam tylko pokaże jak macie się zachować i nic więcej.- odparła brunetka głaszcząc małą po głowie.- Myślę, że twój tata jest równie dobrze obeznany w pływaniu, jak w niektórych innych sprawach.- dodała puszczając oko w kierunku mężczyzny kładąc jednocześnie dłoń na jego pośladek.

-Oj obeznany i to bardzo. Nawet nie wiesz, jakie te ręce potrafią czynić cuda.- odpowiedział brunet wybuchając gromkim śmiechem.


               W Hanie jednak coś pękło. Nie potrafiła patrzeć na Piotra flirtującego z inną kobietą. Poczuła się upokorzona. Nie zważając na nic odwróciła się i pobiegła przed siebie. Wpadła na ścieżkę leśną i dalej biegła w głąb lasu. Poruszała się kompletnie na oślep.  Widok zasłaniała jej ściana łez. Nie kontrolowała ich. Ciekły swobodnie po jej twarzy.  Nie spodziewała się takiego zachowania u ukochanego. Obijała się o kolejne drzewa. Pozwoliła wchłonąć się temu gąszczu. W końcu straciła siły i upadła na ziemię. Skuliła się przy jednym z konarów. Szlochała w dalszym ciągu. Nie wiedziała sama, co ma myśleć. Z jednej strony kochała tak człowieka, którego uczuć względem siebie już nie była pewna, a z drugiej wewnętrzny egoizm nie pozwalał jej go wypuścić z rąk. Ten dzień dla niej miał być przełomowy. Nic jednak nie zapowiadało, że akurat w tą negatywną stronę wszystko się potoczy. Miała już dość ciągłego płaczu, ale nie miała siły tego pokonać. Musiała chyba pogodzić się już z tą swoją huśtawką nastrojów.  Nie zwracała najmniejszej uwagi na otoczenie. Jedyne co ją w tej chwili obchodziło to rozrywający jej wnętrze ból. Poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń.

Witamy! Macie kolejną część naszych wypocin. Prosimy Was serdecznie o komentarze i w miarę możliwości o udostępnianie naszego bloga dalej. Pozdrawiamy! Agatka&Agnes

18 komentarzy:

  1. Ej no wezcie :o szybko next !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. proszę dajcie szybko nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. cudownie jak zawsze , nie moge si edoczekac nexta , oby ten ktos , to nie byl Piotr ani Tosia tylko ktos , kto znowu ją porwie , zeby Piotr znow jej szukal i się o nią martwił , a pozniej ją znalazl i bbylo wsyztsko w porządku i duuuzo cukru <3 no i moze niech ta Tosia juz pojedzie , clay czas im przeszkadza ;) ale to tylko i wylacznie Wasza decyzja , nei chcę niz narzucac :* :) cudpowny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jakich wypocin?
    TO JEst super to musi być piotr

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, wow, wow!
    bardzo fajna częsc! ;)

    aLex. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne dajcie next ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko niech to będzie Piotr!!! Next <3!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju boskie *.* Dajcie szybko next <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy next
    ?
    Super!

    OdpowiedzUsuń
  10. swietne opo! Kiedy next??

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne jak zawsze. kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  12. Szybko next !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. błagam nexcik szybciutko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy bedzie next ??

    OdpowiedzUsuń
  15. super o nexta proszę :)

    OdpowiedzUsuń