Idealna związek - przetrwa wszystko ?

Idealna związek - przetrwa wszystko ?

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 1 "Krok do obłędu" Epilog

               Wszystko działo się szybko. Wyrwali Mu Ją z uścisku, a łzy dalej płynęły po Jego policzkach. Patrzył tępo na każdy ruch sanitariuszy, którzy nie wiadomo skąd się tam znaleźli. Zabrali ją. On natomiast pędził samochodem za karetką w stronę szpitala. Nie interesowało go, dlaczego pojawiła się policja, pogotowie, a już tym bardziej bez znaczenia był dla niego los Marii i tego porywacza. Wpadł na oddział ratunkowy i przez szybę patrzył, jak lekarze ratują jego ukochaną . Usłyszał głośny pisk, a na monitorze zobaczył prostą linię. Jej serce ponownie przestało bić. Próbowali ją reanimować. Czas mijał. Prawie pół godziny bezskutecznej pracy kilku lekarzy były dla Piotra męczarniami. Najchętniej sam by tam stanął, ale mógł tylko patrzeć na to z korytarza. Starał się nie wybuchnąć. Serce rozpadało mu się na kawałki. Jej już nie było. Siedział na korytarzu z twarzą w dłoniach. Stracił najbliższą sobie osobę. Nie myślał już o niczym. Po dopełnieniu formalności Gawryło mógł wejść pożegnać się z Nią. Przekroczył próg sali. Tyle razy widział już zmarłych, ale to go przerosło. Była blada z zamkniętymi oczami. Wyglądała jak anioł. Mimo to przeraził się, ale podszedł bliżej. Dotknął zimnej już dłoni Hany, a swoją drugą rękę przyłożył do jej policzka. Nie dowierzał, że to już koniec. Była całkowicie bezbronna, taka niewinna. Pocałował jej sine wargi najdelikatniej jak umiał. Łza spłynęła po jego twarzy. Otrząsnął się i wybiegł. Na korytarzu zobaczył wszystkich- rodziców Goldberg znanych mu do tej pory tylko z fotografii, Przemka i przyjaciół ze szpitala. Patrzyli na niego rozżalonym wzrokiem. Ewidentnie byli na niego wściekli. Musieli go obwiniać śmierć blondynki. Był osaczony. Zrobiło mu się gorąco, a przed oczami pojawiły się mroczki. Stracił przytomność. Miał tego dosyć i chciał pójść za nią…………




              Obudził się. Znowu usnął w pracy, co ostatnio zdarzało mu się często. Wspomnienia do niego wracały.  Siedział na kanapie w lekarskim. Spojrzał na zegarek nad drzwiami. Dochodziła już 21, która oznaczała koniec jego dyżuru. Przetarł twarz i poszedł się przebrać. Chociaż w pracy miał stosunkowy spokój to był zmęczony. Dodatkowo umówił się rano z Marią. Wyszedł ze szpitala równo z końcem zmiany i pojechał samochodem nad Wisłę. Miał się tam spotkać z kobietą. Nie widzieli się od czasu wydarzeń w lesie, czyli już prawie 2 tygodnie. Zdziwił się trochę jej porannym telefonem, ale uznał, że może Szczawińska potrzebuje z kimś porozmawiać. Prawdę powiedziawszy było mu trochę głupio, że wtedy niczym się nie zainteresował, ale miał ważniejsze sprawy na głowie. Dojechał na miejsce prawie po 10 minutach. Zaczął swój spacer brzegiem rzeki. Powiewał letni, ciepły wiatr. Był początek sierpnia. Obserwował wieczorną Warszawę na tle zachodzącego słońca. Poczuł dotyk na swoim ramieniu.

-Witaj Piotrze.- usłyszał głos kobiety- Miło Cię widzieć.
- Hej. O czym chciałaś porozmawiać?- zapytał Gawryło nieco oschłym tonem.
-Może usiądźmy na trawie?- powiedziała Maria równocześnie siadając na ziemi i dodała- Należą ci się wyjaśnienia całej tej sytuacji, która wydarzyła się niedawno.
-Masz rację. Słucham.- odparł chirurg czyniąc to samo, co brunetka.
- Nie wiem od czego zacząć.
-Najlepiej od początku.- rzucił mężczyzna wymuszając uśmiech.
-To jest strasznie skomplikowane. – zaczęła lekarka- Nie jestem do końca tym, za kogo mnie uważasz, ale od początku. Jak dobrze wiesz pracowałam z Haną na jej kontrakcie w Nigerii. Nie byłam tam tylko w charakterze lekarza. Pamiętasz, dlaczego James zniknął z życia Hany?
-No tak. Chciał ją chronić. Twierdził, że jest tajnym agentem.- zakpił Piotr.- Co to ma do rzeczy?
-Dosyć dużo. On nie kłamał. –zauważyła zdziwiony wzrok bruneta.- Nie patrz tak. On, ja i Chris tworzyliśmy grupę, która miała zdobyć tajne dokumenty Talibów w sprawie planowanych przez nich ataków. Sama akcja się powiodła. Niestety. Coś później poszło nie tak. Była jakaś wsypa i kazali nam uciekać. Udało się mnie i Chrisowi. Wróciłam do kraju i czekałam na dalsze instrukcje. Wiedziałam tylko, że Coldwell miał ukryć papiery i też zniknąć. Bałam się o niego. Pierwszy raz w życiu. Do tego wbrew wszelkim zasadą wpajanym nam na szkoleniach.
-To w nim się zakochałaś?- wprost zapytał mężczyzna.
-Tak. Pokochałam go tak jak Ty-Hanę. No, ale niestety nigdy mu tego nie powiedziałam. Nie miałam szansy na szczęście. – łzy pojawiły się w jej oczach.- Ale wróćmy lepiej do rzeczy. Złapali go i przetrzymywali. Innej grupie agentów udało się go uwolnić podczas transportu, ale żadnych szczegółów nie znałam. Wiedziałam tylko, co działo się z Haną. To, że upozorowali jego śmierć, aby była bardziej bezpieczna i że później wyjechała do Polski. Nasi szefowie po odbiciu Coldwella stwierdzili ostatecznie, że najbezpieczniejszy będzie właśnie w Polsce, bo nikt go tam nie będzie szukać, ale trochę się przeliczyli. Ludzie, którzy mieli go dostarczyć bezpiecznie do stolicy nawalili. Zaatakował ich kontrwywiad. Zabili trzech naszych i wyrzucili Jamesa z tego pociągu. Jedne szczęście polega na tym, że nie zdążyli go dobić, bo było zbyt dużo świadków. Resztę już poniekąd znasz. W czasie, kiedy zajmowałeś się nim w szpitalu podjęto kolejne decyzje. Wezwano mnie i Chrisa. Okazało się, że celem ataku nie był sam James, ale szukano dokumentów, które wykradliśmy. Problem polegał jednak na tym, że nie mieliśmy ich, a jedyna osoba, która wiedziała, gdzie są, leżała w szpitalu. Musieliśmy czekać. Nawiązaliśmy z nim kontakt za plecami Hany, tuż po tym, jak wyszedł ze szpitala. Z początku nie chciał nam pomóc. Bał się o nią, ale los okazał się nieco dla nas łaskawy. Ta bomba i jej wypadek pomogły nam przekonać go, że faktycznie coś im grozi i zgodził się. Wymyśliliśmy tą całą szopkę z zakładem psychiatrycznym, żeby nikt się nie zorientował. Podszyłam się pod jego siostrę i wyciągnęłam go stamtąd.
-No, ale po co mi to mówisz? Co to ma wspólnego z tym, że Chris ją porwał? To przecież ten sam, który z wami pracował. Jaki miał cel w tym wszystkim?
-Chris pomagał mi wraz z jeszcze jednym agentem ukryć Jamesa. Zatrzymaliśmy się w domku na Mazurach. Tam James opowiedział nam o wszystkim dokładnie. Nie chciał nam nic powiedzieć jedynie o tych papierach. Jakby się bał, że ktoś znowu sypnie. Powiedział jedynie, że Hana wie, gdzie może ich szukać.
-Hana? Przecież ona kompletnie była załamana. Skąd mogłaby wiedzieć, cokolwiek na ten temat?
-James pewnie zostawił jakieś wskazówki w rozmowach z nią. Tej nocy, kiedy rozmawialiśmy z nim na ten temat napadli na nas. Zranili mnie i Chrisa. Zamordowali Dana, który z nami był, a Jamesa zabrali. Po tej akcji ponownie odesłano nas do domu. Sprawa dziwnym trafem ucichła. Po powrocie do Warszawy w swoich rzeczach znalazłam kopertę. Był w niej list. James chyba czegoś się musiał domyślać i w prawdę chciał wtajemniczyć tylko mnie. Dał mi dokładne namiary na miejsce ukrycia walizki z dokumentami i napisał, że nikomu oprócz mnie tego nie powiedział. Poinformowałam szefostwo, a oni uznali, że mam to sama sprawdzić i nikogo nie wtajemniczać. Zrobiłam to. Okazało się, że skrytka jest pusta. Złożyłam meldunek, ale nikt nie był zbytnio zdziwiony. Wiedziałam, że coś musi być nie tak. Jakiś czas później zadzwonił Chris. Powiedział, że ma to, czego tak usilnie szukaliśmy. Byłam zdziwiona. Chciał się ze mną dodatkowo spotkać, bo miał sprawę. Coś mi w tym wszystkim nie pasowało, ale się zgodziłam. Na spotkaniu opowiedział mi o tym, że przypadkowo znalazł jakieś swoje stare mapy z miejscami kontaktu. Sprawdził je i udało się. Potrzebował jedynie kodu zabezpieczającego, który znał tylko Coldwell i Hana. Postanowił ją uprowadzić z moją pomocą, bo na cudowne odnalezienie naszego kolegi nie mogliśmy liczyć. Oprócz tego Chris chciał właśnie jego wrobić w to porwanie, stąd też moje włamanie do gabinetu Szymona z tym nagraniem. Potrzebowałam czasu, żeby to przemyśleć. Kolejny raz powiedziałam o wszystkim zarządowi. Nie spodziewałam się, że oni o wszystkim wiedzieli. To Chris sabotował wszystkie nasze działania. Nie umieli jednak dokładnie go namierzyć i zlikwidować, bo on mógłby zrobić wszystko. Kazali mi go wybadać.
-Czyli byliśmy w środku jakieś chorej szpiegowskiej intrygi? Nie ważne było czy nam coś się stanie tak?- zapytał skołowany Piotr.
-Nie do końca. Owszem. Chodziło o ten kod, ale ja go znałam. James mi go podał.
-Więc dlaczego od razu mu go nie dałaś?
-On po prostu miał w tym wszystkim jeszcze jeden cel. Myślałam nad tym od momentu, kiedy wspomniał mi o tym, że trzeba cię zlikwidować, bo jesteś z kontrwywiadu, Dla mnie był to absurd, bo wiem, że byłeś dokładnie sprawdzany. Później przypomniałam sobie jego wcześniejsze zachowanie wobec Hany i to, jak bardzo się o nią wypytywał. Poza tym musiał ją obserwować. Miał na jej punkcie obsesję, a ten kod to był tylko pretekst. Ostatecznie zgodziłam się. Wszystkie moje działania były skoordynowane z naszą agenturą. Miałam się wydobyć te cholerne papiery i wykonać po wszystkim wyrok na Chrisie. Dodatkowo byliśmy pewni, że wie, co z Jamesem. Wszystko szło według planu.
-No chyba jednak nie do końca.- odparł poirytowany Gawryło.
-Masz rację.- odpowiedziała Maria spuszczając głowę.-Chciałam wam jak najbardziej pomóc. Wbrew Chrisowi chciałam was ze sobą połączyć, co mi się udało. Reszta mojego działania niestety była pełną improwizacją uzależnioną od niego. Resztę już znasz. Porwanie i tak dalej. Chociaż tyle się udało, że w tak krótkim czasie zmobilizowałam pogotowie, które czekało w pełnej gotowości. Nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać.
-Nie tłumacz się.- odpowiedział chirurg wstając.- Nie chcę tego więcej słuchać.
-Poczekaj.- kobieta złapała go za ramię.-Przykro mi, że to wszystko tak się skończyło. Starałam się ze wszystkich sił, żeby nic wam się nie stało, ale musieliśmy coś poświęcić. Dla szefów najważniejsze jest to, że udało się odzyskać tą walizkę. Jeszcze jedno powinieneś wiedzieć. Znaleźliśmy ciało Jamesa. Był martwy praktycznie od momentu, kiedy ostatni raz go widziałam. Chris go zamordował. Kule pasowały do jego broni. Miałam rację, że chciał mieć Hanę tylko dla siebie i dlatego we wszystko cię wmieszał.
-Po co mi to mówisz?
-Uznałam, że to dla ciebie może być ważne.- uśmiechnęła się delikatnie.

              Piotr nic już nie odpowiedział. Było ciemno. Nie wiedział, ile czasu już minęło. Przeanalizował jeszcze raz słowa Marii. Miał kompletnie dość tego wszystkiego. Wstał.

-Dziękuję, że mnie wtedy zasłoniłaś i zabiłaś tego faceta.
-Nie masz za co. Musiałam się na nim zemścić.

            Gawryło odszedł w stronę samochodu. Nie odwrócił się nawet za siebie. Pojechał. Dalej był nieco zszokowany tym wszystkim. Chciało mu się śmiać, bo cała ta historia brzmiała absurdalnie, ale musiała być prawdziwa. Wszedł powoli do mieszkania. Chciał jedynie iść pod prysznic i położyć się spać. Głucha cisza panowała w całym domu. Po drodze do sypialni zdjął swoją koszulkę. Otworzył drzwi i oparł się o futrynę. W mroku dostrzegł skuloną na łóżku Hanę. Niespokojnie spała. Ciężko oddychała. Przypomniał sobie, jak wyglądała, gdy walczono o jej życie. Zdawał sobie w pełni sprawę, że wszystkie jej rany i siniaki jeszcze długo będą się goić. Dużo gorzej będzie z jej psychiką. Zamknęła się całkowicie na wszystkich. Z nikim nie rozmawiała. Było widać, że ten cały Chris musiał bardzo mocno ją skrzywdzić. Nie pozwalała się nawet dotknąć, bo od razu patrzyła wystraszonymi oczyma. Nie chciała żadnej pomocy. Ciągle miała koszmary. Piotr kompletnie nie wiedział, co zrobić. Mógł jedynie dać jej bezpieczeństwo i pewność, że może na niego liczyć. Chociaż był zdziwiony, że zgodziła się z nim zamieszkać. Zwłaszcza, że po podobnej propozycji Leny była bardzo wściekła. Miał nadzieję, że jakoś razem odzyskają wewnętrzny spokój. Obserwował dokładnie jej twarz w blasku księżyca. Była piękna.

-Zostaw mnie! Błagam nie dotykaj! Puść! Pomocy! Piotr! Pomóż mi, Piotr!- Goldberg krzyknęła.

              Chirurg natychmiast podszedł do łóżka i kucnął przy jej głowie. Kolejny koszmar, a on znowu był bezradny. Kobieta otworzyła oczy. Ich spojrzenia się spotkały. Widać było, że dziewczyna trochę się wystraszyła i niemal od razu uciekła wzorkiem.

-Przepraszam. Nie chciałem. Pójdę już. Śpij.- rzekł chirurg wstając i poszedł w stronę łazienki.
-Piotr.- usłyszał pierwszy raz od bardzo dawna swoje imię z jej ust.- Zostań. Przytul mnie.

               Odwrócił się w jej stronę. Dziewczyna patrzała na niego. Wiedział, że było to dla niej trudne. Doceniał to. Nie mógł się nie zgodzić. Przysiadł na brzegu łóżka. Nie chciał na nią naciskać. Czekał aż sama się do niego zbliży. Po chwili Hana niepewnie przysunęła się do niego i niezdarnie objęła jego brzuch ramionami wtulając twarz w jego tors. Zagarnął ją mocno do siebie. Poczuł, że z każdym jego dotykiem kobieta drży i jakby odskakuje od niego, ale sama dzielnie pokonała to. Był z niej dumny i strasznie szczęśliwy.

-Kocham Cię.- szepnął Piotr.

               W odpowiedzi poczuł tylko mocniejszy uścisk ze strony Hany. Jak na jej osłabienie, po tym wszystkim, musiał przyznać dosyć mocne. Okrył ich kołdrą i zaczął gładzić delikatnie ramiona pani doktor. Milczeli. Po chwili oboje odpłynęli w spokojny sen. Sen o przyszłości. Wspólnej przyszłości. 


 Witamy! Dziękujemy za komentarze. To już ostatnia część z forum. Kolejna, zupełnie nowa powinna pojawić się dopiero w niedzielę. Pozdrawiamy! Agatka&Agnes

13 komentarzy:

  1. Super !!!! trochę nie zrouzmialam tego początku , ale koniec juz tak i najwazniejsz e, zd Han ayzje <3 dzieki temu next chce mi sie zyc , dzieki :) piszcie dalej , czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli to koniec opo ?? :(

    OdpowiedzUsuń
  3. wlasnie , bedizesz to kontynuowac , cyz zaczniesz now e??? :) błagam , kontynuuj to !!!!! <3 jest meeega świetne :*

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!! nie zaczynaj nowego opowiadania , to jets świetne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! błagam , jak je skonczysz to moje zycie chyba strtaci sens :(((((( ;(((((((

    OdpowiedzUsuń
  5. no , moje tez :*(((

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to dobrze ze hana zyje. Z poczatku wynika, ze hana umarla. Nie bardzo rozumiem, ale czesc jak zwykle genialna. Czyli nie bedzie nexta tego opo i zaczniecie nowe? Mam nadzieje, ze nie. To opo jest genialne.

    OdpowiedzUsuń
  7. zgadzam się w zupelnosci <3 ! :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. swietne !!!!!!!! next <333

    OdpowiedzUsuń
  9. kontynuuj to opowiadanie !! błagam , nie zaczynaj nowego !!! zyc mi sie odechce jak to zakonczysz !!! błagam pis zbexty tego , bo jest REWELACYJNE !!! <3 :):) :*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. super opo , nie zaczynaj nowego ;((((

    OdpowiedzUsuń
  11. będzie dziś jakiś next ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. Ogłoszę, iż z różnych przyczyn dzisiaj początku drugiego rozdziału nie będzie. Pozdrawiam! Agnes

    OdpowiedzUsuń
  13. Dz7siaj musi byc juz next. Kazdy dzien bez nexta to dzien stracony. Oto moje nowe motto.

    OdpowiedzUsuń