Wszystko działo się szybko. Wyrwali Mu Ją z uścisku, a łzy dalej
płynęły po Jego policzkach. Patrzył tępo na każdy ruch sanitariuszy,
którzy nie wiadomo skąd się tam znaleźli. Zabrali ją. On natomiast
pędził samochodem za karetką w stronę szpitala. Nie interesowało go,
dlaczego pojawiła się policja, pogotowie, a już tym bardziej bez
znaczenia był dla niego los Marii i tego porywacza. Wpadł na oddział
ratunkowy i przez szybę patrzył, jak lekarze ratują jego ukochaną .
Usłyszał głośny pisk, a na monitorze zobaczył prostą linię. Jej serce
ponownie przestało bić. Próbowali ją reanimować. Czas mijał. Prawie pół godziny
bezskutecznej pracy kilku lekarzy były dla Piotra męczarniami.
Najchętniej sam by tam stanął, ale mógł tylko patrzeć na to z korytarza.
Starał się nie wybuchnąć. Serce rozpadało mu się na kawałki. Jej już
nie było. Siedział na korytarzu z twarzą w dłoniach. Stracił najbliższą
sobie osobę. Nie myślał już o niczym. Po dopełnieniu formalności Gawryło
mógł wejść pożegnać się z Nią. Przekroczył próg sali. Tyle razy
widział już zmarłych, ale to go przerosło. Była blada z zamkniętymi
oczami. Wyglądała jak anioł. Mimo to przeraził się, ale podszedł bliżej.
Dotknął zimnej już dłoni Hany, a swoją drugą rękę przyłożył do jej
policzka. Nie dowierzał, że to już koniec. Była całkowicie bezbronna,
taka niewinna. Pocałował jej sine wargi najdelikatniej jak umiał. Łza
spłynęła po jego twarzy. Otrząsnął się i wybiegł. Na korytarzu zobaczył
wszystkich- rodziców Goldberg znanych mu do tej pory tylko z
fotografii, Przemka i przyjaciół ze szpitala. Patrzyli na niego
rozżalonym wzrokiem. Ewidentnie byli na niego wściekli. Musieli go
obwiniać śmierć blondynki. Był osaczony. Zrobiło mu się gorąco, a przed
oczami pojawiły się mroczki. Stracił przytomność. Miał tego dosyć i
chciał pójść za nią…………
Obudził się. Znowu usnął w pracy, co ostatnio zdarzało mu się często. Wspomnienia do niego wracały. Siedział na kanapie w lekarskim. Spojrzał na zegarek nad drzwiami. Dochodziła już 21, która oznaczała koniec jego
dyżuru. Przetarł twarz i poszedł się przebrać. Chociaż w pracy miał
stosunkowy spokój to był zmęczony. Dodatkowo umówił się rano z Marią.
Wyszedł ze szpitala równo z końcem zmiany i pojechał samochodem nad
Wisłę. Miał się tam spotkać z kobietą. Nie widzieli się od czasu
wydarzeń w lesie, czyli już prawie 2 tygodnie. Zdziwił się trochę jej
porannym telefonem, ale uznał, że może Szczawińska potrzebuje z kimś
porozmawiać. Prawdę powiedziawszy było mu trochę głupio, że wtedy niczym
się nie zainteresował, ale miał ważniejsze sprawy na głowie. Dojechał
na miejsce prawie po 10 minutach. Zaczął swój spacer brzegiem rzeki.
Powiewał letni, ciepły wiatr. Był początek sierpnia. Obserwował
wieczorną Warszawę na tle zachodzącego słońca. Poczuł dotyk na swoim
ramieniu.
-Witaj Piotrze.- usłyszał głos kobiety- Miło Cię widzieć.
- Hej. O czym chciałaś porozmawiać?- zapytał Gawryło nieco oschłym tonem.
-Może usiądźmy na trawie?- powiedziała Maria równocześnie siadając na
ziemi i dodała- Należą ci się wyjaśnienia całej tej sytuacji, która
wydarzyła się niedawno.
-Masz rację. Słucham.- odparł chirurg czyniąc to samo, co brunetka.
- Nie wiem od czego zacząć.
-Najlepiej od początku.- rzucił mężczyzna wymuszając uśmiech.
-To jest strasznie skomplikowane. – zaczęła lekarka- Nie jestem do końca
tym, za kogo mnie uważasz, ale od początku. Jak dobrze wiesz
pracowałam z Haną na jej kontrakcie w Nigerii. Nie byłam tam tylko w
charakterze lekarza. Pamiętasz, dlaczego James zniknął z życia Hany?
-No tak. Chciał ją chronić. Twierdził, że jest tajnym agentem.- zakpił Piotr.- Co to ma do rzeczy?
-Dosyć dużo. On nie kłamał. –zauważyła zdziwiony wzrok bruneta.- Nie
patrz tak. On, ja i Chris tworzyliśmy grupę, która miała zdobyć tajne
dokumenty Talibów w sprawie planowanych przez nich ataków. Sama akcja
się powiodła. Niestety. Coś później poszło nie tak. Była jakaś wsypa i
kazali nam uciekać. Udało się mnie i Chrisowi. Wróciłam do kraju i
czekałam na dalsze instrukcje. Wiedziałam tylko, że Coldwell miał ukryć
papiery i też zniknąć. Bałam się o niego. Pierwszy raz w życiu. Do tego
wbrew wszelkim zasadą wpajanym nam na szkoleniach.
-To w nim się zakochałaś?- wprost zapytał mężczyzna.
-Tak. Pokochałam go tak jak Ty-Hanę. No, ale niestety nigdy mu tego nie
powiedziałam. Nie miałam szansy na szczęście. – łzy pojawiły się w jej
oczach.- Ale wróćmy lepiej do rzeczy. Złapali go i przetrzymywali.
Innej grupie agentów udało się go uwolnić podczas transportu, ale
żadnych szczegółów nie znałam. Wiedziałam tylko, co działo się z Haną.
To, że upozorowali jego śmierć, aby była bardziej bezpieczna i że
później wyjechała do Polski. Nasi szefowie po odbiciu Coldwella
stwierdzili ostatecznie, że najbezpieczniejszy będzie właśnie w Polsce,
bo nikt go tam nie będzie szukać, ale trochę się przeliczyli. Ludzie,
którzy mieli go dostarczyć bezpiecznie do stolicy nawalili. Zaatakował
ich kontrwywiad. Zabili trzech naszych i wyrzucili Jamesa z tego
pociągu. Jedne szczęście polega na tym, że nie zdążyli go dobić, bo było
zbyt dużo świadków. Resztę już poniekąd znasz. W czasie, kiedy
zajmowałeś się nim w szpitalu podjęto kolejne decyzje. Wezwano mnie i
Chrisa. Okazało się, że celem ataku nie był sam James, ale szukano
dokumentów, które wykradliśmy. Problem polegał jednak na tym, że nie
mieliśmy ich, a jedyna osoba, która wiedziała, gdzie są, leżała w
szpitalu. Musieliśmy czekać. Nawiązaliśmy z nim kontakt za plecami
Hany, tuż po tym, jak wyszedł ze szpitala. Z początku nie chciał nam
pomóc. Bał się o nią, ale los okazał się nieco dla nas łaskawy. Ta bomba
i jej wypadek pomogły nam przekonać go, że faktycznie coś im grozi i
zgodził się. Wymyśliliśmy tą całą szopkę z zakładem psychiatrycznym,
żeby nikt się nie zorientował. Podszyłam się pod jego siostrę i
wyciągnęłam go stamtąd.
-No, ale po co mi to mówisz? Co to ma wspólnego z tym, że Chris ją
porwał? To przecież ten sam, który z wami pracował. Jaki miał cel w tym
wszystkim?
-Chris pomagał mi wraz z jeszcze jednym agentem ukryć Jamesa.
Zatrzymaliśmy się w domku na Mazurach. Tam James opowiedział nam o
wszystkim dokładnie. Nie chciał nam nic powiedzieć jedynie o tych
papierach. Jakby się bał, że ktoś znowu sypnie. Powiedział jedynie, że
Hana wie, gdzie może ich szukać.
-Hana? Przecież ona kompletnie była załamana. Skąd mogłaby wiedzieć, cokolwiek na ten temat?
-James pewnie zostawił jakieś wskazówki w rozmowach z nią. Tej nocy,
kiedy rozmawialiśmy z nim na ten temat napadli na nas. Zranili mnie i
Chrisa. Zamordowali Dana, który z nami był, a Jamesa zabrali. Po tej
akcji ponownie odesłano nas do domu. Sprawa dziwnym trafem ucichła. Po
powrocie do Warszawy w swoich rzeczach znalazłam kopertę. Był w niej
list. James chyba czegoś się musiał domyślać i w prawdę chciał
wtajemniczyć tylko mnie. Dał mi dokładne namiary na miejsce ukrycia
walizki z dokumentami i napisał, że nikomu oprócz mnie tego nie
powiedział. Poinformowałam szefostwo, a oni uznali, że mam to sama
sprawdzić i nikogo nie wtajemniczać. Zrobiłam to. Okazało się, że
skrytka jest pusta. Złożyłam meldunek, ale nikt nie był zbytnio
zdziwiony. Wiedziałam, że coś musi być nie tak. Jakiś czas później
zadzwonił Chris. Powiedział, że ma to, czego tak usilnie szukaliśmy.
Byłam zdziwiona. Chciał się ze mną dodatkowo spotkać, bo miał sprawę.
Coś mi w tym wszystkim nie pasowało, ale się zgodziłam. Na spotkaniu
opowiedział mi o tym, że przypadkowo znalazł jakieś swoje stare mapy z
miejscami kontaktu. Sprawdził je i udało się. Potrzebował jedynie kodu
zabezpieczającego, który znał tylko Coldwell i Hana. Postanowił ją
uprowadzić z moją pomocą, bo na cudowne odnalezienie naszego kolegi nie
mogliśmy liczyć. Oprócz tego Chris chciał właśnie jego wrobić w to
porwanie, stąd też moje włamanie do gabinetu Szymona z tym nagraniem.
Potrzebowałam czasu, żeby to przemyśleć. Kolejny raz powiedziałam o
wszystkim zarządowi. Nie spodziewałam się, że oni o wszystkim wiedzieli.
To Chris sabotował wszystkie nasze działania. Nie umieli jednak
dokładnie go namierzyć i zlikwidować, bo on mógłby zrobić wszystko.
Kazali mi go wybadać.
-Czyli byliśmy w środku jakieś chorej szpiegowskiej intrygi? Nie ważne
było czy nam coś się stanie tak?- zapytał skołowany Piotr.
-Nie do końca. Owszem. Chodziło o ten kod, ale ja go znałam. James mi go podał.
-Więc dlaczego od razu mu go nie dałaś?
-On po prostu miał w tym wszystkim jeszcze jeden cel. Myślałam nad tym
od momentu, kiedy wspomniał mi o tym, że trzeba cię zlikwidować, bo
jesteś z kontrwywiadu, Dla mnie był to absurd, bo wiem, że byłeś
dokładnie sprawdzany. Później przypomniałam sobie jego wcześniejsze
zachowanie wobec Hany i to, jak bardzo się o nią wypytywał. Poza tym
musiał ją obserwować. Miał na jej punkcie obsesję, a ten kod to był
tylko pretekst. Ostatecznie zgodziłam się. Wszystkie moje działania były
skoordynowane z naszą agenturą. Miałam się wydobyć te cholerne papiery i
wykonać po wszystkim wyrok na Chrisie. Dodatkowo byliśmy pewni, że wie,
co z Jamesem. Wszystko szło według planu.
-No chyba jednak nie do końca.- odparł poirytowany Gawryło.
-Masz rację.- odpowiedziała Maria spuszczając głowę.-Chciałam wam jak
najbardziej pomóc. Wbrew Chrisowi chciałam was ze sobą połączyć, co mi
się udało. Reszta mojego działania niestety była pełną improwizacją
uzależnioną od niego. Resztę już znasz. Porwanie i tak dalej. Chociaż
tyle się udało, że w tak krótkim czasie zmobilizowałam pogotowie, które
czekało w pełnej gotowości. Nie wiedzieliśmy, czego możemy się
spodziewać.
-Nie tłumacz się.- odpowiedział chirurg wstając.- Nie chcę tego więcej słuchać.
-Poczekaj.- kobieta złapała go za ramię.-Przykro mi, że to wszystko tak
się skończyło. Starałam się ze wszystkich sił, żeby nic wam się nie
stało, ale musieliśmy coś poświęcić. Dla szefów najważniejsze jest to,
że udało się odzyskać tą walizkę. Jeszcze jedno powinieneś wiedzieć.
Znaleźliśmy ciało Jamesa. Był martwy praktycznie od momentu, kiedy
ostatni raz go widziałam. Chris go zamordował. Kule pasowały do jego
broni. Miałam rację, że chciał mieć Hanę tylko dla siebie i dlatego we
wszystko cię wmieszał.
-Po co mi to mówisz?
-Uznałam, że to dla ciebie może być ważne.- uśmiechnęła się delikatnie.
Piotr nic już nie odpowiedział. Było ciemno. Nie
wiedział, ile czasu już minęło. Przeanalizował jeszcze raz słowa Marii.
Miał kompletnie dość tego wszystkiego. Wstał.
-Dziękuję, że mnie wtedy zasłoniłaś i zabiłaś tego faceta.
-Nie masz za co. Musiałam się na nim zemścić.
Gawryło odszedł w stronę samochodu. Nie odwrócił się
nawet za siebie. Pojechał. Dalej był nieco zszokowany tym wszystkim.
Chciało mu się śmiać, bo cała ta historia brzmiała absurdalnie, ale
musiała być prawdziwa. Wszedł powoli do mieszkania. Chciał jedynie iść
pod prysznic i położyć się spać. Głucha cisza panowała w całym domu. Po
drodze do sypialni zdjął swoją koszulkę. Otworzył drzwi i oparł się o
futrynę. W mroku dostrzegł skuloną na łóżku Hanę. Niespokojnie spała.
Ciężko oddychała. Przypomniał sobie, jak wyglądała, gdy walczono o jej
życie. Zdawał sobie w pełni sprawę, że wszystkie jej rany i siniaki
jeszcze długo będą się goić. Dużo gorzej będzie z jej psychiką.
Zamknęła się całkowicie na wszystkich. Z nikim nie rozmawiała. Było
widać, że ten cały Chris musiał bardzo mocno ją skrzywdzić. Nie
pozwalała się nawet dotknąć, bo od razu patrzyła wystraszonymi oczyma.
Nie chciała żadnej pomocy. Ciągle miała koszmary. Piotr kompletnie nie
wiedział, co zrobić. Mógł jedynie dać jej bezpieczeństwo i pewność, że
może na niego liczyć. Chociaż był zdziwiony, że zgodziła się z nim
zamieszkać. Zwłaszcza, że po podobnej propozycji Leny była bardzo
wściekła. Miał nadzieję, że jakoś razem odzyskają wewnętrzny spokój.
Obserwował dokładnie jej twarz w blasku księżyca. Była piękna.
-Zostaw mnie! Błagam nie dotykaj! Puść! Pomocy! Piotr! Pomóż mi, Piotr!- Goldberg krzyknęła.
Chirurg natychmiast podszedł do łóżka i kucnął przy jej
głowie. Kolejny koszmar, a on znowu był bezradny. Kobieta otworzyła
oczy. Ich spojrzenia się spotkały. Widać było, że dziewczyna trochę się
wystraszyła i niemal od razu uciekła wzorkiem.
-Przepraszam. Nie chciałem. Pójdę już. Śpij.- rzekł chirurg wstając i poszedł w stronę łazienki.
-Piotr.- usłyszał pierwszy raz od bardzo dawna swoje imię z jej ust.- Zostań. Przytul mnie.
Odwrócił się w jej stronę. Dziewczyna patrzała na niego.
Wiedział, że było to dla niej trudne. Doceniał to. Nie mógł się nie
zgodzić. Przysiadł na brzegu łóżka. Nie chciał na nią naciskać. Czekał
aż sama się do niego zbliży. Po chwili Hana niepewnie przysunęła się do
niego i niezdarnie objęła jego brzuch ramionami wtulając twarz w jego
tors. Zagarnął ją mocno do siebie. Poczuł, że z każdym jego dotykiem
kobieta drży i jakby odskakuje od niego, ale sama dzielnie pokonała to.
Był z niej dumny i strasznie szczęśliwy.
-Kocham Cię.- szepnął Piotr.
W odpowiedzi poczuł tylko mocniejszy uścisk ze strony
Hany. Jak na jej osłabienie, po tym wszystkim, musiał przyznać dosyć
mocne. Okrył ich kołdrą i zaczął gładzić delikatnie ramiona pani doktor.
Milczeli. Po chwili oboje odpłynęli w spokojny sen. Sen o przyszłości.
Wspólnej przyszłości.
Witamy! Dziękujemy za komentarze. To już ostatnia część z forum. Kolejna, zupełnie nowa powinna pojawić się dopiero w niedzielę. Pozdrawiamy! Agatka&Agnes
Super !!!! trochę nie zrouzmialam tego początku , ale koniec juz tak i najwazniejsz e, zd Han ayzje <3 dzieki temu next chce mi sie zyc , dzieki :) piszcie dalej , czekam :*
OdpowiedzUsuńczyli to koniec opo ?? :(
OdpowiedzUsuńwlasnie , bedizesz to kontynuowac , cyz zaczniesz now e??? :) błagam , kontynuuj to !!!!! <3 jest meeega świetne :*
OdpowiedzUsuńNIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!! nie zaczynaj nowego opowiadania , to jets świetne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! błagam , jak je skonczysz to moje zycie chyba strtaci sens :(((((( ;(((((((
OdpowiedzUsuńno , moje tez :*(((
OdpowiedzUsuńJak to dobrze ze hana zyje. Z poczatku wynika, ze hana umarla. Nie bardzo rozumiem, ale czesc jak zwykle genialna. Czyli nie bedzie nexta tego opo i zaczniecie nowe? Mam nadzieje, ze nie. To opo jest genialne.
OdpowiedzUsuńzgadzam się w zupelnosci <3 ! :) ;)
OdpowiedzUsuńswietne !!!!!!!! next <333
OdpowiedzUsuńkontynuuj to opowiadanie !! błagam , nie zaczynaj nowego !!! zyc mi sie odechce jak to zakonczysz !!! błagam pis zbexty tego , bo jest REWELACYJNE !!! <3 :):) :*:*
OdpowiedzUsuńsuper opo , nie zaczynaj nowego ;((((
OdpowiedzUsuńbędzie dziś jakiś next ;>
OdpowiedzUsuńOgłoszę, iż z różnych przyczyn dzisiaj początku drugiego rozdziału nie będzie. Pozdrawiam! Agnes
OdpowiedzUsuńDz7siaj musi byc juz next. Kazdy dzien bez nexta to dzien stracony. Oto moje nowe motto.
OdpowiedzUsuń