Idealna związek - przetrwa wszystko ?
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Rozdział 1 "Krok do obłędu" I
Dochodziła godzina 6. Budzik jeszcze nie zadzwonił, aby wyrwać ze snu panią doktor. Lecz ona właśnie otwierała oczy. Nie miała najmniejszej ochoty wychodzić z łóżka. Zdawała sobie sprawę, że kiedy przekroczy dzisiaj próg szpitala w Leśnej Górze to wszystkie problemy wrócą ze zdwojoną siłą. Jej zły humor dopełniała nieustannie boląca głowa i sen, który po raz kolejny tej nocy ją męczył. Ona, Piotr i dziecko oraz tysiące innych ważnych dla niej obrazów, które uciekały w czarną otchłań i ciągle, to samo zakończenie- jej imię wykrzyczane przez Piotra, huk wystrzału i czyjś płacz. Przetarła szybko oczy odganiając resztki snu z powiek. Spojrzała w okno. „Chociaż jeden pozytyw tego poranka”- pomyślała. Cóż kochała słońce i była to jedna z rzeczy, które potrafią poprawić jej nastrój. Przyjemne chwilę przerwał jej budzik przypominając o rzeczywistości. Wyłączyła do i niechętnie wygramoliła się z pościeli. Wybrała z szafy pierwsze, lepsze ubrania i zniknęła w łazience. Wypiła jeszcze szybką kawę i ruszyła w drogę do szpitala. Znowu całą drogę myślała. Nie miała apetytu, a do tego w ostatnim czasie gorzej się czuła, wszystko ją bolało. „ Muszę się w końcu ogarnąć, bo inaczej sama siebie wykończę. Podejdę do Leny. Może to zwykłe osłabienie.”. Szybko dojechała do szpitala, a do dyżuru została jej jeszcze godzina. Parkując samochód zauważyła Piotra wychodzącego z budynku. „Lepszego początku dnia nie mogłam sobie wymarzyć, ale przynajmniej nie będę musiała z Nim dzisiaj pracować.” Wysiadła z auta i ruszyła przed siebie. Minęła bez słowa stojącego Piotra. Nie obdarzyła go nawet spojrzeniem. Minęła drzwi i momentalnie zwolniła. Serce waliło jej jak oszalałe, a wszystko przez wołanie Piotra- „Ciekawe czego ode mnie chciał?”. Ruszyła powoli szpitalnym korytarzem. Głęboko oddychała. Czuła ten specyficzny zapach szpitala, który w większość ludzi wywoływał strach. Zawsze myślała, że to dziwne, ale on działał na nią uspokajająco. Dotarła do pokoju lekarskiego. Wchodząc do pomieszczenia zauważyła kobietę ubraną w kitel stojącą przodem do okna. Nie widziała jej w szpitalu przed swoim urlopem. „No tak. Skąd mogę wiedzieć, kim ona jest, skoro przez całe dwa tygodnie miałam wyłączony telefon? Najwidoczniej Stefan zatrudnił ją właśnie w tym czasie.”
-Dzień dobry!- przywitała się. Kobieta natychmiast odwróciła się w jej stronę. Hanę dosłownie zamurowało. Była zszokowana, ponieważ nie spodziewała się takiego spotkania akurat tutaj.
W międzyczasie Piotr zdążył wrócić do domu. Z samego rana nie było korków na ulicach. Z tego faktu był niezmiernie zadowolony, bo zmęczenie po całonocnym, ciężkim dyżurze zaczynało dawać o sobie znać. W ciągu ostatnich kilku godzin przeprowadził bardzo trudną operację, a do tego na izbie panował straszny młyn. Czego jedynym pożytkiem było to, że nie myślał o Hanie. Cała ta sytuacja między nimi go dobijała. Nie potrafili ze sobą rozmawiać ani normalnie pracować. Przez cały czas Hana przed nim uciekała. To, co się działo ostatnio odsuwało ich od siebie i budowało jeszcze większy mur w ich relacjach. Siedział na sofie w salonie. Przymknął oczy- myślał. „Cholera! Czemu to się musi jeszcze bardziej komplikować? Przecież się kochamy i nie zmieni tego nic. Obojętnie jak bardzo Hana wmawiałaby mi co innego. Za dobrze ją znam- ona nie potrafi kłamać, a przynajmniej ja umiem bezbłędnie odczytać prawdę z jej oczu. Właśnie. Jej oczy. Od czasu naszego rozstania są takie przygaszone. Do tego kompletna obojętność z jej strony. No tak. Nie mam czemu się dziwić. Tyle przeszła- zmieniło ją to. Tyle razy ją zawiodłem i mogę mieć pretensje wyłącznie do siebie. Z mojej winy cierpi wyjątkowa kobieta. Tylko czy mogłem wtedy stawać między nią a jej męża? Teraz nie naprawię tego, nawet tym, że pomogłem jej przy Pauli. I jeszcze do tego ta ciągle wracająca przeszłość… James. Magda, Tosia. Los ewidentnie nie jest łaskawy, ale nie przestanę o nią walczyć. Nie tym razem. Poprzednio poddałem się emocjom i straciłem dwie osoby- Hanę i nasze dziecko. Odzyskam ją i nie przeszkodzi mi w tym żaden z naszych byłych partnerów, ani tym bardziej Szymon.” Z tą myślą wstał z kanapy i trochę się ogarnął. Położył się w końcu do łóżka. Przypominał sobie wszystkie chwile spędzone z Goldberg- ich pierwszą noc i każdą kolejną, wszystkie rozmowy i wspólne milczenie, każdy gest. Pamiętał dokładnie jej usta, spojrzenie i dotyk. Rozumieli się doskonale bez słów i znali się bardzo dobrze. Nawet przywołując przykre doświadczenia odnajdywał w nich coś pozytywnego, jakąś nadzieję. „Kurczę. Jak bardzo nasze życie jest zagmatwane- tyle bólu i szczęścia, które przeplatają się i wypływają jedno z drugiego.” Przypomniały mu się ich wspólne spacery, przekomarzania- sam widział jak bardzo zmienił się dla Hany. Przewartościował pewne priorytety i starał się- nikt inny wcześniej nie miał na niego takiego wpływu. „Jak taka delikatna kobieta potrafi działać na faceta? Jeszcze w ten wieczór, kiedy powiedziała, że chce mieć ze mną dziecko. Nigdy jeszcze tak strasznie się nie bałem. Czy byłbym dobrym ojcem? Nie wiedziałem… Fakt chciałem założyć z nią rodzinę, ale nie spodziewałem się , że to ona pierwsza wyjdzie z podobną inicjatywą. Widziałem jednak w jej oczach tą ufność, pewność wyboru i przede wszystkim miłość. Dzięki temu i ja poczułem, że damy sobie radę- wspólnie. Byłaby świetną matką- podziwiam ją jak dobrze zajęła się Tosią. Nie przelała na nią swojej niechęci do mnie i Magdy wręcz przeciwnie. Mała była nią zauroczona, bardzo ją polubiła i dużo później o niej mówiła.” Dochodziła już 9. Gawryło zamknął oczy i odpłynął. Śnił piękny sen o dwóch najważniejszych kobietach w jego życiu. Na razie był to dla niego sen. Czy wynikał on z nadmiaru myśli, które krążyły w jego głowie, a może jedynie to zostało mu z szczęśliwego życia? Czas pokaże…
Dochodziła już 20, a pani doktor dalej tkwiła w szpitalu. Niby skończyła dyżur już przeszło dwie godziny temu, ale musiała zostać, żeby wypisać zaległe dokumenty. Przez te kilka godzin miała dosłownie urwanie głowy. Non stop przyjmowała kolejne pacjentki i nie miała na nic czasu- jednym słowem dzień pełen wrażeń. W sumie cieszyła się z tego powodu. Praca zaabsorbowała jej uwagę do tego stopnia, że nie myślała o niczym innym. Właśnie złożyła ostatni podpis na papierach. Była zmęczona, więc rozłożyła się wygodnie na krześle i przymknęła oczy. Po chwili w pokoju rozległo się pukanie i drzwi uchyliły się.
-Hej Hana! Cieszę się, że jeszcze Cię złapałam. Możesz mi skonsultować pacjentkę? Chciałabym się upewnić, czy leki , jakie jej podamy, będą bezpieczne dla niej i dziecka?- powiedziała nowa pani doktor.
-No hej! Jasne. Pokaż jej kartę.- odpowiedziała Goldberg. Rzuciła okiem na dokumenty- No wszystko powinno być w porządku, ale na wszelki wypadek jutro rano do niej zajrzę i zbadam, czy wszystko idzie bez zarzutu- odpowiedziała z uśmiechem.
-Wielkie dzięki i nie zatrzymuje dłużej. Pewnie w domu czekają, a Ty jeszcze zmęczona po dyżurze. Miałaś niezły kocioł.
- Musimy się umówić, żeby pogadać, ale faktycznie masz rację. Jestem dosłownie padnięta.- powiedziała kobieta zbierając swoje rzeczy.
Wyszły razem z gabinetu i pożegnały się. Hana pognała do lekarskiego. Natomiast druga stała bez ruch, a gdy tylko Goldberg zniknęła za zakrętem, uśmiech zszedł z twarzy lekarki. Spojrzała na zegarek i dyskretnie się rozejrzała- „Cholera! Już czas.”. Pośpiesznie wyjęła z kieszeni spodni telefon. Włączyła go i napisała krótką wiadomość: „Wróciła”. Wysłała i poczekała na raport: „Dostarczono”. Szybko wyłączyła komórkę i schowała. W tym momencie ktoś ją zawołał. Ponownie uśmiech zagościł na jej twarzy i ruszyła na koniec korytarza, gdzie czekała na nią pielęgniarka.
Witamy! Dzisiaj dodajemy pierwszą część opowiadania. Mamy nadzieję, że wygląd bloga jak na razie będzie Wam odpowiadał. :) Prosimy o komentarze! Jeśli podoba się Wam to udostępniajcie.
Pozdrawiamy! Agatka&Agnes
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
łee ja myslalam, że to będą nowe częsci, a nie to co na forum juz jest.. chyba, że najpierw te stare a potem nowe?
OdpowiedzUsuńale ile to czekania :((
L.