Idealna związek - przetrwa wszystko ?

Idealna związek - przetrwa wszystko ?

środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 1 "Krok do obłędu" III

            Goldberg bez słowa wybiegła z gabinetu. Nie potrzebowała nic więcej, aby wiedzieć, że sytuacja musi być poważna. Piotr bez podstawy nie prosiłyby jej o pomoc, a wezwałby Wójcika. Blondynka biegiem przemierzyła szpitalne korytarze i z impetem otwarła drzwi prowadzące do głównego gabinetu izby przyjęć. Zobaczyła bruneta rozmawiającego z pielęgniarką. Na kozetce leżała młoda kobieta. Na jej oko miała może dwadzieścia kilka lat, a pokaźny brzuch wskazywał, że niedługo miała rodzić. Dziewczyna była nieprzytomna. Została podłączona do respiratora i kroplówki. Ginekolog podeszła do kobiety.

-Co jej się stało? Masz już jakieś badania?- spytała Hana.
-Miała wypadek. Jechała wraz z mężem samochodem i uderzył w nich jakiś pijak czy coś takiego. Facet zginął na miejscu, a kobieta wypadła przez szybę. Zrobiliśmy podstawowe badania. Krew w normie. Wahania ciśnienia i szalejące EKG. Podejrzewam urazy wewnętrzne- wypowiedział jednym tchem Gawryło- Czekaliśmy na ciebie.


          Brunet spojrzał w tym momencie na panią doktor. Lekarka nakładała żel na brzuch pacjentki i zaczęła USG. W skupieniu sprawdzała stan dziecka. Maluch był bardzo silny, ale napierały na niego duże ilości krwi, przez które nie miała możliwości pełnego rozeznania sytuacji. Kobieta odwróciła wzrok od ekranu i trafiła na spojrzenie Piotra. Czytali w swoich oczach jak w otwartej księdze.


-Idę załatwić salę i dodatkową krew.- rzucił szybko Gawryło i wyszedł.


         Kolejne zdarzenia odbywały się w szaleńczym tempie- przygotowanie pacjentki do zabiegu, odbiór reszty badań i sama operacja. Adrenalina buzowała im w żyłach. Pracowali razem zupełnie zapominając o wszelkich niesnaskach. Rozumieli się doskonale- bez zbędnych słów. Na operacyjnej spędzili przeszło 6 godzin. Oboje byli już dawno po dyżurach. Hana stała oparta o umywalkę patrząc tępo w pusty już stół po drugiej stronie szyby. Była na siebie wściekłą. O ile udało jej się uratować życie dziecka to przez jej błąd jego matka mogła umrzeć. Wystarczyło, że pierwszy raz w karierze zadrżała jej dłoń. Delikatne draśnięcie tętnicy, a ta kobieta mogła się wykrwawić. Spuściła głowę i zamknęła oczy. Po jej policzkach spłynęło kilka łez. Jednego była w tym momencie pewna. Gdyby nie Gawryło to przez nią zmarłaby niewinna osoba.


-Hana..- zaczął Piotr oparty o ścianę dotąd obserwujący ukochaną. Wiedział jak bardzo dziewczyna angażuje się w swoją pracę i ile ją to kosztuje. Dotknął jej ramienia chcąc dodać otuchy.- nie ma sensu się obwiniać.


          Blondynka ominęła go i wyszła z bloku. Pokręcił na to tylko głową. Wypełnił niezbędne dokumenty i poszedł do lekarskiego. Potrzebował snu. Tym bardziej, że miała do niego przyjechać Tosia i chciał wykorzystać ten czas z córką jak najlepiej. Przebrany poszedł na OIOM upewnić się, czy z operowaną wszystko dobrze. Przemknął przez korytarze aż do sal pooperacyjnych. Pod drzwiami zobaczył ją. Hana patrzała przez szybę. Ewidentnie była zmęczona. Chirurg zbliżył się do kobiety. Stała z założonymi na piersiach rękami, na których przewieszony był jej kitel. Oddychała głęboko. W dalszym ciągu nie umiała się uspokoić. Kątem oka dostrzegła go.


-Hana..- usłyszała głos Piotra.


           Nie panowała nad sobą. Obróciła się gwałtownie i przylgnęła do niego. Wtuliła twarz w ramiona zaskoczonego mężczyzny. Rozkleiła się. Poczuła, że uścisk zawęża się. Chciał ją wesprzeć. Dobrą chwilę stali milczący z szybko bijącymi sercami. Oboje cenili sobie bardziej gesty niż słowa. W tym momencie było im dobrze.


-Przepraszam- rzuciła łamiącym się głosem blondynka i wyrwała się z objęć Piotra. Wyszła zostawiając go skołowanego. 


             Wbiegła do swojego gabinetu. Wzięła swoje rzeczy i pośpiesznie opuściła szpital. Miała dość tego dnia. Dotarła do domu około 1 w nocy. Swoje kroki skierowała natychmiast do łazienki. Przelotnie spojrzała na swoje lustrzane odbicie. Wyglądała okropnie- rozmyty makijaż, opuchnięte oczy i zmęczone spojrzenie. Nie dziwiła się, że ludzie na szpitalnym korytarzu przyglądali się jej. Zrzuciła z siebie ubranie i wzięła prysznic. Poszła do łóżka. Szczelnie otuliła się kołdrą i skuliła się w kłębek. Nie umiała usnąć. Cały czas wracały do niej wspomnienia dzisiejszego dnia, a do tego wszystkiego Piotr. Sama siebie przestawała rozumieć. Zaczęła zachowywać się jak histeryczka. Daje mu nadzieję, chociaż nie powinna. Dalej czuła jego perfumy i ciepło, które w tym jednym uścisku jej dał. Wtedy pierwszy raz od bardzo dawna czuła się bezpieczna. Wierciła się jeszcze trochę, aż wreszcie odpłynęła do krainy Morfeusza. Rano obudził ją telefon. Dzwoniła Maria. Umówiła się z nią na 17 na ławce w parku. Dochodziła 10, więc miała jeszcze dużo czasu do spotkania z nią. Postanowiła trochę się ogarnąć. Zjadła, nieco posprzątała i wypełniła kilka zaległych dokumentów. Przed 14 zaczęła jej doskwierać nuda. Poszła się przebrać. Wybrała swoje ulubione łososiowe rurki, biały top i obowiązkowe czarne szpilki. Humor trochę się jej poprawił. „Jednak prawdą jest, że strój ma wpływ na nastrój człowieka.”- zaśmiała się w duszy lekarka. Wyszła z domu i ruszyła spacerem w stronę parku. Kroczyła kolejnymi jego alejkami delektując się letnią pogodą. Dzięki temu chociaż na moment mogła się poczuć jak na rozgrzanych izraelskich plażach. Usiadła na ławce przy stawie. Przymknęła oczy.

- Zobacz Pani Hana!- do uszu Goldberg dobiegł znajomy głos. Spojrzała w stronę, z której dochodził. Ujrzała biegnącą w jej stronę uśmiechniętą Tosię, a za nią zobaczyła idącego powoli Piotra. Wstała z ławki, ale zanim zdążyła zareagować obok niej stała już dziewczynka.
-Dzień dobry! Nakarmi Pani ze mną i tatą kaczki?- zapytała entuzjastycznie Soszyńska patrząc wnikliwie na kobietę. Miała identyczne oczy i spojrzenie jak jej ojciec.
-Witaj Tosiu.- odpowiedziała ginekolog klękając- Wybacz mi, ale nie ma czasu, żeby się z Wami teraz pobawić. Jestem pewna, że tata postara się, abyś miło spędziła z nim czas.- powiedziała dziewczyna jednocześnie szczerze uśmiechając się do dziecka. Wstała i rzuciła krótkie „Cześć” w stronę Piotra. Odeszła- nie odwracała się. Gawryło wpatrywał się odchodzącą postać ukochanej.
-Chodźmy bliżej stawu, bo kaczki nam w końcu uciekną.- mówiła rozbawiona dziewczynka ciągnąc ojca za rękę.
- Już idę.- odparł i rzucił ostatnie spojrzenie na blondynkę. Dochodziła już 17, więc Goldberg udała się na spotkanie. Musiała sama przed sobą przyznać, że mimo bólu jest zadowolona, że chirurg dalej zajmuje się swoją córką. Zleżało jej na tym, aby mała miała z nim normalny kontakt. Udało się i była z siebie zadowolona. Przysiadła na ławeczce w głębi parku. W oddali zobaczyła Marysię.


- Cześć Hana. Cieszę się, że możemy w końcu porozmawiać.- przywitała się brunetka.
-Szalom! Ja też. Przepraszam cię za wczoraj, ale sam a rozumiesz.
-Jasne, że rozumiem. Słyszałam wczoraj o tej operacji. Na szczęście pacjentka jest już cała i zdrowa. Badałam ją rano.
-Ulżyło mi. Nie wiem tylko, co by się stało, gdyby nie było tam Gawryły. Przeze mnie ta kobieta mogła się wykrwawić.
-Nie myśl już o tym Hana. Wiesz chciałabym z Tobą porozmawiać o Piotrze.- na dźwięk tego imienia blondynkę przeszedł dreszcz- Powinnam cię przeprosić za to w lekarskim, bo domyślam się jak to wyglądało.
-Po co mnie przepraszasz? Przecież oboje jesteście dorośli i możecie spotkać się z kim chcecie.
-Hana. Ona mi o wszystkim powiedział. Wiem, że byliście razem i czemu się rozstaliście.
-To nie jest łatwe. Ona ma dziecko i to nim powinien się zająć- odparła podenerwowana Hana.
- Rozumiem cię. Ja też kiedyś odpuściłam i teraz, po czasie wiem, że źle zrobiłam. Piotr cholernie mocno Cię kocha, a ty- oszukujesz i jego, i siebie. To widać. Sprawiacie sobie niepotrzebny ból. Sama też dobrze wiesz, że jego relacje z Tosią nie ucierpią przez wasz związek. Fakt zawsze byłaś strasznie dobroduszna, ale czasami trzeba zachować się egoistycznie. Zasłużyłaś na szczęście u jego boku.- powiedziała Maria chwytając przyjaciółkę za dłoń- Poza tym nigdy nie wiadomo, co jeszcze nas w życiu spotka. W każdej chwili możesz go bezpowrotnie stracić. Kochasz Piotra, więc bądźcie razem, bo możecie już nie mieć takiej szansy, a wasze drogi rozejdą się całkowicie.- mówiąc ostatnie zdanie spojrzała blondynce w oczy. Widziała w nich strach i zaskoczenie. Kontynuowała.- Lubię was oboje. Już za dużo wycierpieliście. Porozmawiaj z nim chociaż, bo zasłużyliście przynajmniej na szczerość.


            Hana siedziała jak zaczarowana. Nie spodziewała się tego usłyszeć akurat od niej. Maria uśmiechnęła się jedynie pokrzepiająco do ginekolog. Pożegnała się i odeszła. Goldberg została sama. Dalej siedziała na ławce i analizowała kolejny już raz słowa Marysi. Z oczu spłynęły jej łzy. Nie hamowała ich. Dziesiątki wspomnień wracały do jej głowy. Wstała i zaczęła biec w głąb parku. Głębiej i głębiej między drzewami. Straciła po jakimś czasie siły. Zdyszana oparła się o drzewo. Płakała jeszcze mocniej. Jej serce dosłownie rozrywało. Z jednej strony tęsknota za Piotrem, a z drugiej paniczny strach przed kolejnym zawodem. Uświadomiła sobie, jak bardzo przez te wydarzenia się zmieniła. Bardzo mocno się wycofała i nie potrafiła nic zrobić. Dalej łkała i myślała. Samotnie, zupełnie sama pośród drzew. Całkowicie bezbronna i krucha.


             Dochodziła już 22. Piotr wszedł do salonu. Udało mu się uśpić Tosię. Na samą myśl o tym, że spędzili wspólnie tak fantastyczny dzień, uśmiech pojawił się na jego twarzy. Był zadowolony, że córka dobrze się przy nim czuje. Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Niechętnie poszedł do przedpokoju. Otworzył drzwi i zobaczył w nich Hanę. Była kompletnie rozbita. Stała zapłakana i drżała. Wystraszył się. Było późno, a do tego ona w takim stanie. Goldberg weszła w głąb mieszkania. Oparła się o ścianę zwieszając przed sobą ręce i spuszczając głowę. Dopiero teraz zauważyła dziecięce buty. Mogła się domyślić, że nie jest sam. Miała ochotę pójść sobie stamtąd. Kolejny raz chciała uciec. Gawryło zareagował niemal natychmiast. Zagrodził jej przejście swoim ciałem na znak, że ma zostać. Uniósł jej głowę za podbródek. Patrzyli sobie w oczy.


-Przepraszam.- wyszeptała Hana.


             Przymknęła oczy. Poczuła jego ciepły oddech na swoich zapłakanych policzkach. Zapach jego perfum przyprawiał ją o zawroty głowy. Piotr patrzył na nią w dalszym ciągu lekko skołowany. Jego Hana stoi przed nim. Delikatna, piękna i szczera. Pocałował ją. Bardzo subtelnie dotknął ustami jej zimnych warg. Zadrżał pod jej dotykiem na policzkach. Kobieta przyciągnęła Piotra do siebie. Ponownie oparła się o ścianę i przylgnęła do niego jeszcze mocniej. Poczuła jak mężczyzna wplata lewą rękę w jej włosy, a prawą gładził policzek. Całowali się coraz szybciej, zachłanniej. Z każdą czułością wpijał się w jej usta coraz mocniej. Oboje tego potrzebowali. Czekali na to tyle miesięcy. Pragnęli się wzajemnie. Piotr zaczął przesuwać swoje pieszczoty na jej twarz. Zjechał niżej-powoli, delikatnie muskał wargami jej szyję. Dziewczyna wsparła się na jego barkach. Dłonie chirurga powędrowały na biodra blondynki. Dosłownie w jednej chwili po całym mieszkaniu rozległ się huk. 


 Witamy! Dzisiaj dodajemy wcześniej. :) Komentujcie i udostępniajcie, jeśli Wam się podoba. Wracając do pytania, dlaczego Agatka przestała pisać poprzednie opowiadanie to ona odpowiada: Powodów jest kilka. Przede wszystkim nikomu się nie podobało to, co piszę i z tego powodu straciłam motywację. Niedawno jednak poznałam Agnes i jej twórczość zainspirowała mnie do powrotu. Jednakże postanowiłam zaprosić ją do współpracy i w ten sposób postanie nasze wspólne "dzieło". Mam nadzieję, że zbierze ono lepsze recenzje z Waszej strony i będziemy mogły dalej spokojnie pracować mając Wasze poparcie w postaci komentarzy, które na prawdę potrafią zmotywować do pracy. :)
Mam nadzieję, że wątpliwości zostały rozwiane.
Pozdrawiamy! Agatka&Agnes

5 komentarzy:

  1. Niedawno tutaj trafiła. Opowiadanie jest ciekawe. Może z biegiem czasu nadrobię poprzednie, aby mieć swoje zdanie na temat waszej twórczości. Czekam na więcej rozdziałów, mając nadzieję, że się nie zniechęcicie i będziecie miały czas na dalsze pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. taka mała sugestia usuńcie kodowanie komentarzy, proces przepisywania kodu zniechęca do komentowania

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale podobała mi się tematyka poprzedniego opowiadania...
    Proszę Cię dokończ je, albo z tego nowego zrób podobne

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne , next ! <3 tylko następnym razem piszcie czarną czcionką na białym tle - tę strasznie trudno się czyta ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dawac nbowe czesci jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń