Wszedł do sypialni. Dziewczyna leżała skulona na łóżku.
Płakała, a jej ciało drżało. Wahał się, a serce rozrywał mu żal. Tak bardzo
chciał jej pomóc. Z drugiej strony cholernie bał się skrzywdzić ją kolejny raz.
Przysiadł jednak za nią i niepewnie dotknął jej ramienia. Hana pod jego ciepłym
dotykiem wzdrygnęła się. Jej mózg podpowiadał kolejną ucieczkę, ale serce tym
razem zadziałało mocniej. Cała zalana łzami powoli odwróciła się w jego stronę.
Widziała w jego oczach, jak bardzo jest
zakłopotany całą tą sytuacją. Ona sama natomiast była wystraszona, ale
potrzebowała go. Jej spojrzenie krzyczało o pomoc. Zrzuciła dłoń mężczyzny i
podniosła się na łóżku. Nieśmiało przylgnęła do torsu Piotra chowając twarz w
jego koszulę. Dalej łkała. Brunet przyciągnął kobietę mocno do siebie. Otulił
ją. Przez długi czas Hana nie potrafiła się opanować. Żadne z nich nie odezwało się ani słowem.
Kiedy blondynka była już względnie spokojna usadowiła się na kolanach Gawryły i
przytuliła się do niego jeszcze mocniej. Starała się zebrać myśli i ułożyć na
nowo to, co chciała mu wyznać. Nie popędzał jej. Widział, jak dziewczyna
intensywnie szuka słów. Czekał na nią i obserwował. Wiedział, że to musi być
coś ważnego. Odpłynął swoimi myślami właśnie w tym kierunku. Zastanawiał się, o
co może chodzić.
-Piotr…- usłyszał zachrypnięty głos ukochanej wyrywający go
z zamyślenia.-Chciałabym, żebyś… Powinieneś…
-Spokojnie.-odparł mężczyzna ciepło uśmiechając się w jej
stronę.
-Muszę Ci coś powiedzieć.-stwierdziła Hana odsuwając się
nieco od niego. Klęknęła przed Piotrem.-Ale nie wiem, jak to zrobić. Od czego
zacząć…
-Hana.- chirurg chwycił jej podbródek w dwa palce i podniósł
jej dotychczas opuszczoną głowę ku górze tak, że Goldberg patrzyła mu w
oczy.-Wiem, że to dla Ciebie trudne. Zależy mi na Tobie i nie chcę, aby coś
między nami w dalszym ciągu stało i przeszkadzało w normalnym życiu. Pomogę Ci.
Tylko powiedz od początku, co się stało.
-Wiem.- odpowiedziała wzruszona lekarka.- Ale to wszystko…
-Jeśli nie jesteś gotowa, to będę czekał dalej. Nic na siłę
Hana.
-Nie! Nie mogę cały czas uciekać i bać się. Potrzebuję
pomocy, a Ty jedyny sprawiasz, że czuję się bezpieczna.
-Pomogę Ci. Obiecuję.-powiedział mężczyzna.
Hana patrzała w
jego oczy pełne miłości, troski i bólu. Wahała się cały czas. Wzięła głęboki
oddech.
-Piotr…- zaczęła niepewnie kobieta starając się uciec
wzrokiem. Czuła na sobie jego spojrzenie.- Ja chciałabym o wszystkim zapomnieć,
ale nie potrafię.
-O czym Hana?
-O tym wszystkim, co on mi zrobił. –odparła trzęsącym głosem
blondynka.
-Nie denerwuj się.
-To jest silniejsze. Kiedy sobie przypomnę ten ból. Każdy
jego cios. Bił mnie na oślep. Po prostu wszędzie. Wiesz ile razy traciłam
przytomność? Sama nawet nie wiem. To jest nie do opisania.
-Wiem. Widziałem ile siniaków i ran miałaś, kiedy leżałaś w
szpitalu.
-Do tego ten strach. Leżałam w jakiejś zatęchłej norze. Było
zimno i ciemno. Bałam się za każdym razem, gdy on tam wchodził. Myślałam, że
już nigdy się stamtąd nie wydostanę i nie zobaczę Ciebie.
- Wątpiłaś, że Cię znajdę?
-Wiesz, kiedy tam byłam, to miałam różne myśli. W pewnym
momencie nawet sądziłam, że o mnie zapomniałeś. Wątpiłam we wszystko. Miałam nadzieję, że to tylko zły sen i obudzę
się z niego, przy Tobie.
-Hana- zaczął zdziwiony mężczyzna.- Tak mi przykro, że
musiałaś przez to przejść. Uwierz mi, że robiłem wszystko, co mogłem.
-Wiem.- odparła kobieta, w której oczach ponownie zagościły
łzy.- Jestem Ci za to wdzięczna.
-Fakt. Może nie wiem, co dokładnie wtedy czułaś, ale wiem,
że na to nie zasłużyłaś.
-Wiesz, gdy zobaczyłam wtedy, że to Chris. To nawet myślałam,
że nic mi się nie stanie, że to wszystko, to tylko jakaś gra. Sądziłam, że może
James poprosił go, żeby zaaranżował moje porwanie, żeby mógł się ze mną
spotkać. Wtedy uwierzyłam, że ta cała jego historia o byciu agentem może być prawdą.
-Bo była.
-Skąd wiesz?
-Rozmawiałem dzisiaj z Marią. Opowiedziała mi o tym, jak to wszystko
było naprawdę.
-Co Ci powiedziała?- zainteresowała się Hana.
-Twój mąż był agentem wywiadu. Szukali jakiś dokumentów i
przez to musiał uciekać. To Twoje porwanie też było poniekąd zaplanowane, ale
miałaś posłużyć tylko jako klucz do walizki z tymi papierami.
-Ja? Nie rozumiem. Jak to kluczem?
-Podobno James mówił Ci coś o jakimś kodzie. Mniejsza o to. W
każdym razie Chris uprowadził Cię, żeby go poznać.
-No, ale czemu Ciebie w to wmieszali?
-No i to jest właśnie drugi powód Twojego zniknięcia. On Cię
kochał Hana i musiał pozbyć się kolejnej przeszkody w drodze do Ciebie.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-No tak. Pewnie nie za wiele pamiętasz z tego, jak się
wydostałaś. Ten facet chciał mnie zabić, tak jak wcześniej Jamesa i pewnie by
mu się udało, gdyby nie to, że wcześniej zastrzeliła go Twoja przyjaciółka.
-Co jak to? James? Nie żyje?- pytała jak w amoku kobieta.
-Tak. Zamordował go po jego zniknięciu z zakładu.- nic już
nie mówiąc przytulił do siebie płaczącą dziewczynę.- Ciii. To już minęło.
-To był potwór.-stwierdziła przerywanym głosem kobieta.- A
wiesz, co jest najgorsze?
-Co takiego?- zapytał zdezorientowany chirurg.
-On mnie gwałcił.- powiedziała cicho niemal niesłyszalnie.
-Co?
-Za każdym razem, kiedy do mnie przychodził. Gwałcił mnie.
Rozumiesz? Gwałcił!- traciła powoli kontrolę nad sobą. Płakała.- To tak bolało.
Czułam się jak dziwka. Był cholernie brutalny. Chciałam tylko, żeby to się
skończyło. Miałam dość. Chciałam umrzeć.
Piotr patrzał na nią jak zahipnotyzowany.
Cała ta historia zaczęła mu się układać w jedną całość. Rozumiał w pełni jej
teraźniejsze zachowanie. Jej oschłość wobec ludzi i trzymanie go na
dystans. To było dla niego chore. Nie
dziwił się, że jest taka załamana. Nie
wiedział, jak się zachować, ani co powiedzieć. Słowa nic nie znaczyły.
Przytulił ją kolejny raz do siebie. Jemu samemu chciało się płakać. Jemu
Piotrowi Gawryle stanęły łzy w oczach.
-Hana… Ja nie wiem. Cholernie mi przykro. Obiecuję, że nikt
nigdy już Cię nie skrzywdzi.
Kobieta bez słowa odsunęła się od niego. Czerwonymi od
płaczu oczyma zatopiła się w jego spojrzeniu.
Był dla niej teraz wszystkim, co miała.
-Wiem.- powiedziała kobieta chwytając jego twarz w dłonie
gładząc jego policzki.- Zrób dla mnie tylko jedno.
-Co takiego?
-Pocałuj mnie!- odparła pewnie Hana.
Mężczyzna
patrzył na nią trochę zdezorientowany. Niepewnie zbliżył się do niej. Czuli
swoje oddechu na sobie. W ich nozdrza uderzały zapachy ich zmieszanych ze sobą
perfum. Dotknął ustami jej warg. Poczuła jak przez jej ciało przechodzi
dreszcz, a jednocześnie serce rozgrzewa się, tak jakby ciepło jego ust
przeszywało ją na wskroś. Przymknęła oczy. Całowali się delikatnie, powoli. Nie
śpieszyli się. Cieszyli się sobą nawzajem. Odzyskiwali coś, czego im brakowało.
Kobieta przylgnęła do niego całą sobą.
Czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Całkowicie zapomnieli o
rzeczywistości; o tym, co działo się nie tak dawno temu w ich życiu. To kwintesencja ich
miłości. Nigdy wcześniej nie byli dla siebie tak czuli, bliscy sobie i
beztroscy. Te chwile brutalnie przerwał im telefon. Niechętnie odsunęli się od siebie.
-Odbiorę.- zaoferował się Piotr i ułożył Hanę ponownie na
łóżku.
Spojrzał na
wyświetlacz swojej komórki i niezadowolony odebrał połączenie.
-Tak Magda?- zapytał mężczyzna obserwując reakcję
dziewczyny.
-….
-Chcesz, żeby Tosia przyjechała do nas w tym tygodniu?- brunet
nie krył swojego zdziwienia. Lekarka natomiast
patrzyła na niego wzrokiem pełnym lęku.
-….
-Myślę, że to nie jest zbyt dobry moment.
-….
-Ale Magda dobrze wiesz, że kocham ją i zawsze będę mieć dla
niej czas. Tylko po prostu teraz to nienajlepszy czas.
-…
-To jest nie fair, że stawiasz nas w takiej sytuacji.-
powiedział wściekły.
-….
-Ok. Przyjadę jutro po nią do szkoły. Spakuj ją na cały ten
tydzień.
-…
-Cześć!
Niepewnie
spojrzał na ukochaną. Z jej twarzy nic umiał wyczytać. Dawno nie miała tak
kamiennej twarzy. Podszedł do niej i przysiadł u jej boku.
-Przepraszam, ale nie mogłem odmówić. Postawiła mnie pod
ścianą.
-Piotr.- dziewczyna spojrzała w jego zielone oczy.- Nie
tłumacz się. Tosia to Twoja córka i masz wobec nie obowiązki. W pełni to
rozumiem.
-Nie jesteś zła?
-Nie.- pogładziła go po policzku.
Piotr
przytrzymał jej dłoń. Splótł ich palce ze sobą. Trochę bał się tego, jak Hana
zareaguje na dziewczynkę. Mimo wszystko nie kontaktowała się z ludźmi przez ten
czas. Podobne obawy miała lekarka. Strasznie bała się reakcji Soszyńskiej, bo
zdawała sobie sprawę, że mała wszystko wyczuje, a tego nie chciała.
-Wiesz mam pewien pomysł.
-Tak?
-Widzisz jutro już piątek. Ja mam wolny cały weekend. Może
byśmy gdzieś pojechali? Pamiętasz ten domek nad jeziorem? Myślę, że dobrze by
nam zrobił taki odpoczynek?
Kobieta
była zmieszana. Kompletnie nie spodziewała się takiej propozycji z jego
strony. Jak on sobie wyobrażał taki
wyjazd? Nie wiedziała, co mam mu odpowiedzieć.
Witamy! Przepraszamy za to opóźnienie, ale skomplikowało się parę spraw. Mamy nadzieję, że ta część spodoba się Wam równie mocno i czekamy na komentarze! Pozdrawiamy! Agatka&Agnes
swiietne opo :D czekam na nastepna czesc :D
OdpowiedzUsuńsuperrrr !!! <3 czekam na ciągtg dalszy :) :* dodajcie przed swietami ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne, tylko szkoda że takie krótkie. Proszę o naxta przed świętami! :))))
OdpowiedzUsuńwow, wow, wow!
OdpowiedzUsuńtylko po co ta Tośka.
błagam dodawajcie czesciej te nexty bo ja wscieklicy dostaje jak nie mam co czytac :D :D
btw. stawiacie poprzeczke wysoko, czekam na dalsze losy
L.
Super ;D Mistrzynie ;**
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńMatko boskie *,* Szybko next nie wytrzymam !!!
OdpowiedzUsuń